Fajnie też było zobaczyć, jak spacerowicze reagowali na czarnego przecherę. Często słyszałam za plecami zdumione: - black fox???
Niektórzy, mający ze sobą psa, obchodzili nas wielkim łukiem i przywiązawszy pieseczka gdzieś tam do drzewka, pędzili z komórką, żeby nagrać to niezwykłe diablątko :)
Bywało że lisek, właściwie lisica, bo to była ona, porzucała wysokie trawy i szukała gryzoni na krótko skoszonych trawnikach.
To było zwykle wtedy, kiedy już trochę podjadła i nie była bardzo głodna. Kiedy capnęła jakąś nieostrożną mysz, dawała popis swojej ciemnej strony charakteru. Bawiła się nieszczęsną ofiarą jak kot i prawdę mówiąc było mi szkoda tej myszy; rzadko robiłam wtedy zdjęcia, bo jakoś nie mogłam na to patrzeć :(
dodane na fotoforum:
orioli 2020-12-02
A nie miała czasem dzieci do wykarmienia? Latem lisiczki bywają mocno zapracowane.