W połowie drogi natknęliśmy się na drewnianą budowlę, z której można obserwować okolicę. W środku - ławki, otwierane drewniane okiennice i o dziwo czysto.
Oczyma wyobraźni ujrzałam marcowo-kwietniowy świt i kszyki albo nawet cietrzewie tokujące wokół. Eh, marzenie.