Kończąc wędrowanie po kamieniołomie przypomniałam sobie o leżącym gdzieś niedaleko Wilczym Stawie. Powinien być bardziej na zachód, więc podążam w tym kierunku zieloną leśną drogą. Coraz wyraźniej coś w dole warczy, technicznie. Dobrze, pracują, to popytam. Na szczęście w chwili wyciszonego warkotu objawił się stojący kolos na gąsienicach- koparka. Wysięgnik z zębatą łyżką miała przed sobą, również to co (jadąc do tyłu?) zdziałała i co widać na zdjęciu.
Mistrz z wysokości kabiny potwierdził obecność jeziorka w dole i wyraził wątpliwość, czy zdołam pokonać błoto tej świeżutko wytyczonej drogi.
Musiałam pokonać.
orioli 2019-05-13
A górskie błoto jest nie byle jakie. Gdy się przylepi, trudno z niego się wykaraskać.