Potem między kępami traw mignęła sylwetka i znikła w gąszczu. Już sądziłam, że będę musiała zadowolić się tylko tymi ujęciami. Poprzednie spotkania z derkaczami nie należały do udanych. Trudno je nawet nazwać spotkaniami. Słyszeć je, słyszałam, ale nie zobaczyłam nawet czubka dzioba.
Tym razem miałam szczęście.