Wstawiłam to zdjęcie z pełną premedytacją. Mam zamiar walczyć z listopadową chandrą. Co tam chandrą, to prawie depresja, głęboka jak Morze Martwe.
Na nic pocieszanie, że przecież tego listopada to już prawie końcówka, że grudzień minie pod hasłem przygotowań do świąt i zupełnie go nie zauważę, a w styczniu to dnia przybywa i w ogóle wiosna u progu.
Po takiej litanii budzi się we mnie lekka nadzieja na poprawę humoru, lekka jak zapach kawy, wypijanej gdzieś na łąkach z nosem przylepionym do lornetki, jak furkot ptasich skrzydeł nad mokradłami. Zbyt lekka.
Wystarczy, że otworzę rano oko i spojrzę za okno. A tam co? Szarobure światło, w którym ledwie majaczą kształty. Na dodatek nim zdążę dobrze się rozejrzeć, czyli gdzieś koło południa, te nędzne resztki jasności ustępują ciemnemu jak czeluść wieczorowi, nieludzko ciągnącemu się.
Czasem myślę, że lepiej przespać ten okres jak suseł albo niedźwiedź i obudzić się na przykład w połowie marca.
Żeby jakoś ulżyć sobie, sprawić by te jesienno-zimowe męki stały się znośne, postanowiłam wrócić do wiosenno-letnich zdjęć. A po co je właściwie robiłam? Niech mi teraz służą za lekarstwo.
eljot60 2018-11-21
Popieram, bo wiosenne fotografie działają antydepresyjnie. A wiosna przecież już niedługo. Zaraz po zimie. ;)
wydra73 2018-11-21
Nieźle wymyśliłaś. Zawsze znajdzie się lekarstwo na ciemną, jesienną chandrę.
Mnie się udało przypadkiem zagospodarować listopad do końca zabiegami fizykoterapeutycznymi.Codzienny spacer do zakładu, łącznie pokonanie 328 schodów zewnętrznych i wewnętrznych. Chciał, nie chciał, trzeba wyjść z domu i się dotlenić.
andaba 2018-11-21
Miło popatrzeć nas zieleń. Choć ja i w listopadzie widzę dobre strony. Zimno, opady usprawiedliwiają zaleganie na tapczanie z książką.
hellena 2018-11-21
Widok cudny. Człowiek to taka przewrotna istota bo kiedy jest piękna pogoda i można wsiąść na rower to zastanawiam się gdzie pojechać, a nie chce mi się, a teraz to nie wiem co bym dała żeby było ciepło (oczywiście bez szaleństwa upału) i mogłabym pojechać gdziekolwiek byle na łonie natury. Teraz zamiast lepiej to zrobiło się jeszcze gorzej na samą myśl że już chyba nie da się gdzieś pojechać. Oby do wiosny.
akant29 2018-11-21
To fakt, że przy takiej szarówce ciężko wyjść z domu, a długie wieczory robią swoje.
Widoczek cieszy oczy, a najbardziej ta żółta łąka (mam bzika na punkcie ukwieconych łąk).
atiseti 2018-11-21
No i super, mogą to być wiosenno-letnie fotki o ile ma to poprawić Ci nastrój ...
Kiedyś tez nie lubiłam listopada a teraz moje podejście się całkowicie zmieniło . Wreszcie mam czas posiedzieć z siersciuchami na kanapie przy kominku, poczytać , poszydelkowac , spotkać się ze znajomymi przy łapce wina , potańczyć , wykapać się w zimnym jeziorze lub morzu :)))))
Mam wreszcie czas którego mi brakuje latem.
iwatoja 2018-11-22
Dzisiaj mam nadprogramowe wolne i od rana mam dobry humor. Zaraz wsiadam na rower i jadę na działkę po jabłka:)
mariol7 2018-11-22
Też mam chandrzysko jak stąd do... wiosny. Ale to nie z powodu zimy. Choć ciemności - owszem, przygnębiają mocno.
Cóż. Trzeba to przetrwać. Byle do Świąt, po nich już pomalutku dzień się będzie wydłużał... :-)
ewjo66 2018-11-23
od paru dni czuję się jak podeptana...*baterie* całkiem mi siadły...czekam tylko na koniec pracy, przyjście do domu i uwalenie się pod kocem na tapczanie...
czes59 2018-11-24
Pięknie tu, bardzo! I mnie nieraz nosi ale dochodzę do wniosku, że zdrowie najważniejsze. Powstrzymuje mnie to przed wychodzeniem w takie dni jak ostatnio.