Wigilijne xD

Mam TOTALNY BRAK ZDJĘC. Ani jednego nie mam. Ale wzięło mnie na wspomnienia...

Tak w ogóle to przed chwilą ZNÓW oglądałam Zmierzch, ale to tylko tak dla informacji ;) Uzależniłam się. Po prostu. O 2 mam obudzic tatę, więc zaraz pewnie włączę drugą częśc.

Po obejrzeniu (ZNÓW) tego filmu naszło mnie na sentymenty... Wiele rzeczy przemyślałam. Tym bardziej,że wczoraj mijałam pewne miejsce i dziwnie się czułam. Przed chwilą oglądałam zdjęcia z balu i nie tylko. Ten film mi bardzo wiele "scen" z mojego życia przypomina, pewnie dlatego tak w niego uciekam. Sama nie wiem. Ciągle mam ochotę na płacz już od kilku dni i jestem przybita.


Byłam dzisiaj w takim jakby terenie. Nabrałam (w końcu) ogromnej chęci na jazdę. Ale standardowo gdy już się zbierałam mama mnie "zirytowała" że tak powiem i wróciłam z płaczem, jednak mimo wszystko poszłam po konie. Wiem jak się kończy jazda gdy mam nerwa, dlatego zazwyczaj wolę tego unikac. Riviera jak na złośc robiła mi na złośc :p
Ponad 5 minut próbowałam na nią wejśc. Darłam się, szarpałam z nią. Myślałam,że jej łeb ukręcę. W końcu podstępem wsiadłam z belki siana ;d
I ruszyłyśmy. Były zajebiste komary i ścięły nam dupy, koniu najbardziej. Ale nie dałam za wygraną. Przejechałam kilka ściernisk kłusem (wbrew woli konia, jak ja to kocham) i nie pilnowałam niczego z wyjątkiem tego, aby moja dupa była w siodle, ręce zaciśnięte a wodze napięte. Wszystko inne miałam w dupie ;p Ciągle zawracała, ja jednak pchałam ją dalej. Przypływ adrenaliny dodał mi sił ;D Pod koniec próbowałam zagalopowac, ale ona wyciągała kłusy tak jak się tylko dało, a jak użyłam bata to wysadziła mnie z siodła i wypadło mi strzemię, ale nie spadłam, czym zawiodłam mego konia ;P


Ja już sobie rady nie daję :(