[31629601]

Wredne stworzenie, pierzak wyrafinowany, gad, dziad i aspołeczny czubek. No to sobie ulżyłam. Piąta rano, trzeci dzień wstawania, jeżdżenia, chodzenia. Uszy mi się od nasłuchiwania wyciągnęły jak zającu jakiemuś. Ale co by nie mówić to lubię tego czubka i z uśmiechem na twarzy rzucam na niego te wszystkie kalumnie. Pewnie gdyby nie zdjęcie to zastanawialibyście się na kogo tak uroczo wyrzekam. Dudi, hupek, jak zwał tak zwał jedno mnie tylko w tym roku zastanawia. Jak można powiedzieć o kimś „ Ty dudku” w znaczeniu mało sprytny i bojący? W tym roku na własnej skórze przekonałam się jak bardzo niesłuszne jest takie powiedzenie. Toż to cwana bestia, przechera, kombinator i szachraj. Na dodatek niezwykle skuteczny.
Wiosna oprócz nadziei i oczekiwania na powrót „ naszych” dudków przyniosła niestety wielkie rozczarowanie. W pięknej dziupli, w której królowały hupki zalęgły się niestety, wredne szpaki. Na nic była awantura i stroszenie czubka, siła i przewaga paskudnych czereśniożerców okazała się miażdżąca. Rad nie rad nasz rudzielec wyprowadził się do innego lokalu, kompletnie niefotograficznego, ale za to wolnego od przykrego sąsiedztwa. A nam nie pozostało nic innego jak poszukać następnej miejscówki. Szpaki w tym roku przechlapały sobie u nas permanentnie. Po pierwsze, zepsuły pierwszorzędną dudusiową miejscówkę, po drugie wywaliły z dziupli sóweczkę, po trzecie próbowały wyeksmitować kolejnego dudka z jego wieloletniego domostwa. Na szczęście w tym ostatnim przypadku natknęły się na ludzko ptasi front obrony i poniosły sromotną porażkę. A hupek z wyraźną satysfakcją, zagospodarował swoją starą posiadłość w sadzie. Ale trzymając się chronologii, to na początku wiosny, my jeszcze o tym nie wiedzieliśmy i dzielnie poszukiwaliśmy miejsca, gdzie bez szkody dla ptaków, będziemy mogli je podglądać. Do tej pory mieliśmy chyba więcej szczęścia niż rozumu. Przychodziła wiosna, przylatywały dudki, hupały, latały i wystarczyło posłuchać popatrzeć i bingo. W zasadzie, to jakoś tak przypadkiem i bez celowego poszukiwania udawało nam się spotykać te sympatyczne ptaszyska. Tym razem było inaczej. Niby wszystko działo się zgodnie ze scenariuszem: wiosna, przylot, hupanie, zaloty i dziupla. Ale my nie mogliśmy za nimi trafić. Kolejny poranek pierzaki robiły nas w konia. Tak cwanego i sprytnego ptaka dawno nie spotkałam. Dudek zastosuje wszelkie znane sobie sztuczki i uniki żeby nie pokazać gdzie ma dziuplę. A robi to w sposób naprawdę niezwykle wyrafinowany i perfidny.
Kolejny raz zwlekałam się z łóżka, z nadzieją, że tym razem przechytrzę tę bestję. W końcu wiem gdzie przebywa, słyszę jak hupie rano, oblatując swój rewir. Wiedząc o tym, reszta powinna być dziecinnie prosta. Koń by się uśmiał! Dudi robił co chciał, pokazywał czubek na chwilę, darł dzioba na topoli i lotem paralityka gubił się gdzieś między dziesiątym krzakiem a jedenastą wierzbą. W akcie desperacji obmacaliśmy wszystkie drzewa w okolicy. Wytypowaliśmy co najmniej pięćdziesiąt dziupli i drugie tyle miejsc potencjalnie atrakcyjnych dla tego cwaniaka. Wszystko na nic, w końcu przyznaliśmy się do porażki. Nie pozostało nam nic innego jak skonsumować resztę śniadania i zwijać do domu. Nie wiem o czym myślałam i na co się gapiłam. Raczej bezmyślnie przełykałam kolejne kęsy, w myślach komentując drwiące hupkanie, dochodzące gdzieś z oddalonej wierzby. A dudaj sobie paskudniku jeden, aż zachrypniesz. Skrzecz, skrzecz nic mi po tych twoich wokalnych występach, skoro tak i tak nie chcesz uchylić rąbka tajemnicy. Hmmm, zaraz, zaraz? I hupanie i skrzeczenie to dźwięki typowe, wydawane nieopodal gniazda. Czyżby? Zaczęłam baczniej przyglądać się drzewu, z którego dochodził ten intrygujący koncert. Gdzieś w koronie na chwilę błysną rudy czubek, mignęły biało czarne pasy – cisza. No tak, po raz kolejny cwaniak wystrychnął nas na dudka! W tym momencie spomiędzy gałęzi wychylił się pomarańczowy łepek i dudi w całej krasie wyleciał na pobliskie badyle. Ach mam cię gadzino, to ja przepatruję pnie w poszukiwaniu idealnej dziupli, a ty smrodzie zagnieździłeś się gdzieś między gałęziami!
Chytrus wybrał sobie najbardziej niedostępne miejsce, z możliwych w całej okolicy. Ukryte w samym środku wierzbowej głowy, między splątanymi gałęziami. Pogardził piękną dziuplą i wybrał fotograficzny koszmar. Pod nosem sypnęła się kolejna garść inwektyw, jak dotarłam do maszkarona z wyleniałym czubkiem, duduś wytwornie wylądował na gałęzi. Przyjrzałam się tej cudowności uśmiechnęłam od ucha do ucha i życzyłam udanych lęgów. Jak się okazało później, dudi bezpiecznie wychował kolejne pokolenie czubków i mimo braku jakichkolwiek zdjęć, byłam zadowolona, że tak się stało. Na odchodnym przez ramię rzuciłam tylko jedno zdanie, poczekaj no cwaniaku ja cie jeszcze sfotografuję.

pkumen

pkumen 2016-06-28

Piękny!!

beleza

beleza 2016-06-28

Jak zawsze Arkady Fiedler !
Dziękuję, że jesteś.......

milko

milko 2016-06-28

Dobre! Czubek aspołeczny! ;-))))

bourget

bourget 2016-06-29

hahaha...no i wreszcie nie jestem samotna z ta niechecia do szpakow!!!
taki ptasi smiec i agresywny na dodatek, w USA kompletnie dominuje i wypycha inne ptaki ze swoich terenow..
Aj, nie wiem, ale pisanie to tez Twoje powolanie, zdjecia z takimi opowiesciami, to bylby extra album!!

mariol6

mariol6 2016-06-29

:-))) Dzięki za pasjonującą lekturkę do czytania! :-)))
Szpaki cosik się mnożą, może mają swoje "500 czereśni+"?
Zaraz poszukam odgłosów ptaków, zaintrygowało mnie to "hupanie", chyba nigdy nie słyszałam. :-)
A zdjęcie fantastyczne. Jak zwykle zresztą, pewnie takie komentarze to Cię już nudzą. ;-)

razdwa3

razdwa3 2016-06-29

Narzekasz, a dudek dał Ci się sfotografować konkursowo! Świetna opowieść! Uważa, tak jak bourget, że powinnaś wydać te opowieści okraszone fotami. :)

hellena

hellena 2016-06-29

Też uważam,że powinnaś pisać książki przyrodnicze .Cudowne opowiadanie i zdjęcie.

enigma

enigma 2016-06-29

Mariol broń boże, mnie nie nudzą. Są cenne i motywujące.

enigma

enigma 2016-06-29

Bourget, oj szpaczory przechlapały sobie u mnie :) A co do książki to chyba nadal za mało i poziom nie ten :) na razie pozostanę przy okazjonalnym ubieraniu przygód w literki ;)

alfa37

alfa37 2016-06-29

Takie rude też jest piękne i jakże pożądane ;))

mariol6

mariol6 2016-06-29

Enigmo, poważnie? To mnie pocieszyłaś. :-)
Bo się zmartwiłam o tego małego "łachudrę".
Ja jeszcze żadnego borsuka nie spotkałam, ale sąsiedzi - owszem. Mówią że płochliwe, fakt. Ale z psem miał jeden konfrontację i źle się skończyło dla psa.
A ja, kiedy się dowiedziałam, zaczęłam szukać informacji o borsukach i wyczytałam, że żywią się i... kotami!

mariol6

mariol6 2016-06-29

Hihi, teraz zauważyłam, że napisałam "lekturkę do czytania", a miało być "do śniadania"! Chyba za wcześnie wstałam... ;-)

orioli

orioli 2016-06-29

Uroczyście przyświadczam, że wszystko o dudku to prawda. Drań, ale słodki.

marcusx

marcusx 2016-06-29

Kolejne świetne zdjęcie!!!

guska13

guska13 2016-06-29

Najlepiej "podoba" mi sie röwniez aspoleczny czubek... :-)
Co za historyjka, swietnie opisana zreszta! a dudzio po prostu to cudny!

mpmp13

mpmp13 2016-06-29

Dzięki za historyjkę. O,więcej proszę ! Teraz wiem co to znaczy "wystrychnąć kogoś na dudka" . Pozdrawiam .

wojci52

wojci52 2016-06-29

Ale się na niego wywnętrzyłaś!

spoko44

spoko44 2016-06-29

Dostało się dudusiowi ,historyjka przednia -pozdrawiamy

tropiciel

tropiciel 2016-06-30

Świetne zdjęcie, a opis jeszcze lepszy :)

Pozdrawiam.

laszka8

laszka8 2016-07-01

masz talent do opisywania tego co widzisz i czujesz..:)

solo11

solo11 2016-07-30

Świetne zdjęcie i super opis.

dodaj komentarz

kolejne >