..to w tych widocznych krzakach, lezal Aaron. Nie mial juz sily isc. Ten dom jest jedynym domem w tej okolicy i tu sie dowlokl. I ja tam bylam. Wazylby "0", ale byl pokryty kleszczami i te kleszcze opite jego krwia to byla jego waga. Na szyi mila wytarty slad po obrozce , ktora zalozono mu w dziecinstwie i tak zostala, az zaczela go dlawic. Byl duzy i chcial jesc, co "wlascicielom" nie pasowalo, wiec zapakowali go do samochodu i wywiezli jak najdalej od domu. Moze zdjeli obroze..to w koncu znak rozpoznawczy.
Kot prawdopodobnie probowal wrocic, ale tygodnie wloczegi i glodowanie w koncu go zmogly. Padl bezsilny...kolo mojego samochodu!
hanaka 2011-01-03
strasznie to smutne co piszesz , nie mogłam z żalu komentowac wcześniej mimo że przeczytałam już od razu ...zbyt drastyczne, cóż można powiedziec; że podłośc ludzka bywa porażająca!
bourget 2011-01-03
Na nieszczescie moglabym takich historii dostarczac codziennie...ale juz nie bede. Tylko same "happy endy" ewentualnie. Jakos nie robie nigdy zdjec tym kocim nieszczesciom, kiedy sa chore, poranione itd. Zawsze mam fotki "po". Moze powinnam rejestrowac, bo sama czasem nie moge uwierzyc, ze to ten sam kot. A Aaron jest takim slodkim, cichutkim i malo wymagajacym kotem, ze az trudno uwierzyc, ze mogl komus przeszkadzac. No i jest wyjatkowo duzy i fajnie patrzec jak taka "puma" spaceruje po domu :))
werina 2011-01-04
horror... :((((
werina 2011-01-07
tak, Wojtek to gołąb. Obawiamy sie że strzały sylwestrowe go wystraszyły, albo coś gorszego... :(
werina 2011-01-11
wystarczy w zupełności słonecznik na dłoni, resztę załatwią same ptaszorki :)
achach5 2011-02-18
...kot, wiedziony instynktem,
ZAWSZE trafi na ...cudownego człowieka :)
Cieplutko pozdrawiam :)