spacerkiem po okolicy...

spacerkiem po okolicy...

3/3

Identycznie było z PIS-owcami i Pegasusem. Może na początku były wątpliwości i obawy, że inwigilacja przeciwników politycznych to w państwie cywilizowanym jednak jedno z najcięższych przestępstw, wymierzone w fundamenty demokracji. Pewnie był strach, że wszystko się wyda… Ale w końcu użyto Pegasusa i nic złego się nie stało. Potem użyto go drugi raz i znów bez konsekwencji, a korzyści były spore. Potem trzeci raz… No i machina ruszyła pełną parą. Skoro istniała możliwość dowiedzieć się, co planują politycy Platformy, to grzechem byłoby nie skorzystać z tej możliwości. Skoro można było sprawdzić, z kim spiskuje Giertych i zebrać na niego oraz jego politycznych partnerów parę „haków”, to czemu nie skorzystać z okazji? „Haki” zawsze mogą się przydać. Skoro Pegasus mógł pomóc samemu Kaczyńskiemu w ukręceniu łba aferze „dwóch wież”, to hulaj dusza, piekła nie ma…

Decyzję o zakupie Pegasusa PIS musiał podjąć już w 2. połowie 2016 r., na samym początku swoich rządów, najpóźniej w 2017 r. Takiego szpiegowskiego oprogramowania nie nabywa się w ciągu tygodnia. Działali więc profilaktycznie, z wyprzedzeniem, ale to tylko pokazuje zdegenerowanie tej władzy, jej dążenie za wszelką cenę do totalitarnego systemu rządzenia państwem, polegającego m.in. na bezwzględnej i totalnej inwigilacji obywateli. Może gdyby PIS był do dziś hegemonem na polskiej scenie politycznej i ich władza była niezagrożona, to Pegasusa wykorzystywaliby tylko sporadycznie. Ale też chyba coraz częściej „okazja tworzyłaby złodziei”, bo przeważyłaby ludzka ciekawość i poczucie bezkarności… Dostęp do poufnych informacji i wiedza o konkurencji (także politycznej) mogą przynieść większe korzyści, niż handel bronią, narkotykami oraz prostytucja razem wzięte. Trudno jest się oprzeć pokusie, by skorzystać z okazji, gdy mamy w zasięgu ręki narzędzie do uzyskania znacznej przewagi nad odwiecznym rywalem lub wrogiem.

Jestem pewien, że bez pomocy Pegasusa PIS nie wygrałby wyborów w 2019 r. w takich rozmiarach, by rządzić samodzielnie w Polsce.
Jeśli wkrótce okaże się, że także Trzaskowski lub członkowie jego sztabu byli inwigilowani, to cały mandat do sprawowania władzy przez PIS i „główkę prącia Prezesa” okaże się jednym wielkim oszustwem i fikcją. Tak samo, jak mandat Łukaszenki na Białorusi.

Jestem również pewien, że od 2019 r. nastąpiło znaczne nasilenie inwigilacji opozycji przy pomocy izraelskiego oprogramowania. Bo miażdżąca przewaga PIS w sondażach zaczęła się kurczyć. Do bandytów zaczęła docierać okrutna prawda, że już mają z kim przegrać wybory, a paniczny strach zawsze stymuluje determinację i bezwzględność. I prowokuje do działań ekstremalnych, których w normalnych warunkach może by się nie odważyło podjąć. „Cel uświęca środki…”. Skoro osiągnięcie najważniejszego celu, czyli dalszego sprawowania władzy i uniknięcia odpowiedzialności, zaczyna być coraz mniej prawdopodobne, to trzeba za wszelką cenę zmienić niekorzystny trend. Stosując do tego wszystkie dostępne środki, legalne i nielegalne.

Skoro Kaczyński nakazał używać Pegasusa wtedy, gdy właściwie aż tak bardzo nie musiał tego robić, to jakżeby miał go nie używać teraz, gdy jego władza wisi dosłownie na włosku. A informacje uzyskane z inwigilacji opozycji mogą być przysłowiowym języczkiem u wagi. Głowę sobie daję uciąć, że aż do wybuchu afery Pegasus pracował na pełnych obrotach przez 24h na dobę. Dziesiątki osób dostaną potwierdzenie, że były inwigilowane. A dziesiątki innych osób nie dowiedzą się o tym, że były inwigilowane, bo nie wpadnie im nawet do głowy, by oddać do badania swoje telefony…

I na koniec cytat. „Uczciwi ludzie nie mają się czego obawiać”…
To słowa tego knura Jacka Sasina na temat stosowania Pegasusa i zasięgu jego stosowania. A więc teraz to tacy przestępcy, bolszewicy i kreatury jak Sasin, Kamiński, Wąsik lub Ziobro będą rozstrzygać, kto jest uczciwy, a kto nie jest…
Można być pewnym, że do „ludzi uczciwych” Sasin nie zalicza polityków i wyborców opozycji, osób LGBT, ludzi niewierzących, 95% nauczycieli, lekarzy, prawników, intelektualistów, przedsiębiorców, przedstawicieli wolnych zawodów itd…
Ciekaw jestem, ile z tych kobiet i dziewcząt, których setki tysięcy wyszły rok temu na ulice z symbolami „czerwonej błyskawicy”, Sasin, Kamiński i Ziobro uważają za uczciwe… Pewnie żadnej.

Dziękuję za uwagę.
Jacek Nikodem vel Jacek Awarski

(komentarze wyłączone)