Trawiasty, nieużytkowany teren pocięty jest wałami krzewów, najczęściej tarnin.
Nie w tej, w znacznie mniej zwartej , na skraju zauważyłam jakiś ruch. Odległość około 30m, rozpoznałam dzika i trzy zające. Stanęłam, rozważając czy wyjąć smartfon, bo zdjęcie mogło wyjść. Zajączki były jakoś dziwnie spoziomowane i wreszcie popatrzyłam na nie ze zrozumieniem- to małe dziczki. Jaśniutkie, trzymały się za matką a ta stała, gapiła się na mnie, uszy jej sterczały. A ja bez najmniejszego kijaszka. Zmieniłam kierunek, ona nie goniła; to jeszcze nie było zbliżenie krytyczne.
W dalszym przebiegu wędrowania miałam kolejne dwa spotkania- jedno tylko dźwiękowe, drugie dość zdalne wizualne. Bez dzieci.
Na wszelki wypadek omijałam podejrzane kępy szerokim łukiem.
Czyli trzeba było zygzakować.