11 hektarów (podobno, wiadomość nie potwierdzona) dawnego parku dworskiego. Gdzieś w głębi, niewidoczny z drogi zamek.Chcemy do niego dotrzeć. Od paru lat odzyskana własność prywatna.W metalowej siatce ogrodzeniowej parę niedużych dziur, ale chcemy oficjalnie przez bramę. Jest. Zamknięta.
Na tablicach firmy ochroniarskiej numery telefonów, oczywiście niedostępnych.Przemierzyłyśmy cały dłuższy bok ogrodzenia, przeszły krótszym szukając drugiej bramy.Nie ma. No to dalej, drugim długim na styku z polami, teren trudny, chaszcze wądoły. Za to coraz liczniejsze, bardzo porządne dziury w ogrodzeniu. W niektóre wnikamy, ale...To nie jest nawet las nie mówiąc już o parku. Plątanina roślinności, mnóstwo powalonych drzew, jakieś zapadliska.Strach posuwać się głębiej, zwłaszcza nie znając właściwego kierunku. Wycofujemy się, wnikamy na kilkadziesiąt metrów kolejnym wyjściem, znowu cofamy. I tak bardzo długo, aż do ostatniego boku, gdzie znalazła się druga i ostatnia, też zamknięta brama.
Pytanie: podeszłyśmy jednak pod zamek czy dały sobie spokój? Pewna godna pani orzekła, że to byłoby naruszenie własności prywatnej sankcjonowane być może sądownie.
orioli 2019-05-15
Też miałabym takie opory. Skoro brama zamknięta, widać nie życzą sobie nieproszonych gości. A gąszcz kuszący.
madu02 2019-05-15
Godność ważny przymiot dla kobiety, ale moja ciekawość wzięłaby górę nad godnością, konieczna maczeta na takie zarośnięte wertepy...co do brzóz to w parku Ojcowskim jest właśnie wiele leżących, widocznie nie należą do długowiecznych i umierają leżąc...