Ten zalesiony pagór był ostatecznym celem.Ma na sobie resztki tajemniczej, przedwojennej infrastruktury-podobno toru zjazdowego. Teraz to potężne rowy, częściowo obmurowane i nawet zagrodzone.
Nic to. Na łąkach, nawet przechodząc przez dzicze kąpieliska, mówiłam sobie, że one koło południa na pewno zalegają w cieniu, czyli w lesie.No i prawdę mówiłam. Zmierzałam ku szczytowi,z tej właśnie strony rozległo się chrapnięcie, kichnięcie, myślałam,że jelenie, ale dziki to były. Całe stado, liczne, umykało przede mną. Ruszyłam za nimi bez przekonania, bo może zrobiły zasadzkę po drugiej stronie?
No i w rezultacie nie byłam na szczycie.
czes59 2019-04-05
Trochę się ich obawiałaś, wynika z opisu ale wszystko dobrze się skończyło. Kiedyś gościu na Flogu opisał, jak z kolei łoś przetrzymał go na drzewie parę godzin. Zanim ktoś po jego telefonie tam dotarł, trochę to potrwało:)
orioli 2019-04-06
Musiały być bardzo zdziwione, że ktoś im drzemkę przerywa, bo okolica, domyślam się, raczej odludna. Nie w głowie im było urządzanie zasadzek.