Szlak nie jest długi, ale sakramencko stromy,po iglastej ściółce, z małą ilością kamieni czy korzeni stanowiących oparcie dla stóp. Bez kijaszka się nie zejdzie. Biegnie prościutko, jak spod linijki i od pewnego momentu widać zbawczą bitą drogę.
Tylko spuścić się z nasypu, przekroczyć bardzo porządny rów odwadniający i już twardo, równo można kroczyć choćby do Wambierzyc.
Na przydrożnej skarpie bywają prawdziwki, to się wdrapuje, sprawdza i czasem bierze.