Był dla mnie postacią niezwykłą w zespole La Tribu Sagapataal. Grał fantastycznie. Jego pochody po sześciu basowych strunach gitary, akordy i glissanda wydobywane z instrumentu, pieściły uszy słuchaczy niczym czuła kochanka... ;o) Ponieważ zespół grał w półmroku, kilkakrotnie podchodziłem dość blisko sceny, by uchwycić jego niesamowitą, wprost demoniczną postać, lecz przeglądając następnie te obrazy na monitorze LCD, za każdym razem byłem niezadowolony. Nie widać było wyraźnych rysów tej czarnej, jak gorzowska czekolada, twarzy. W końcu opuściłem lampę flesza całkowicie do poziomu (czego prawie nigdy nie robię!) i rąbnąłem w basistę pełną mocą światła. Wreszcie coś zobaczyłem na ekranie aparatu... Ech, marzy mi się prawdziwa studyjna sesja portretowa z taką twarzą! ;o)))
La Tribu Sagapataal - "Lo de Nosotros":
https://wiele16.wrzuta.pl/audio/1IeQSMGVOVx/lo_de_nosotros
czarewa 2012-07-29
posągowy... o hipnotycznym spojrzeniu...!