Na imię miała...

Na imię miała...

Alice.
I taką właśnie ją zapamiętałem.
W tych ciężkich chwilach, w tę chłodna noc jej zdjęcie w kieszeni munduru dodaje mi otuchy.
Co się z Tobą dzieje?
Z dnia na dzień ta fotografia zamienia się w pył.
Oh Alice.
Nie taką chciałem Cię zapamiętać?
Dlaczego tak patrzysz?
W Twoich oczach smutek, żal, politowanie?
To trwało tak krótko, jak podmuch wiatru, wschód słońca, życie motyla.
Niedostępna Alice.
Żegnasz mnie z udawaną czułością. Przecież w końcu nasza znajomość zgaśnie.
Niedostępna księżniczko czasu.
Patrzysz na mnie, ale mnie nie widzisz.
Dlaczego?
Nigdy nie byłaś moja.
Dlaczego?
Dlaczego wciąż wypatrujesz go za horyzontem?
Sama go zmusiłaś do podjęcia tej ciężkiej walki.
Wierzysz wciąż, że powróci z tego odległego miejsca?
Alice, chciałbym, żebyś zapłakała dla mnie na pożegnanie.
Ale wiem, że nawet nad moim grobem, zachowasz tę kamienną twarz.
Cieszę błękitu.