Na gniazda remizów natknąłem się zupełnie nieoczekiwanie i jakby w lotto trafiłem od razu w kumulację. Wcześniej te misterne budowle mogłem podziwiać tylko na wspaniałych zdjęciach Kol. Orioli oraz innych użytkowników serwisu.
Któregoś dnia pojechałem nad jezioro. Przedzierałem się przez chaszcze wzdłuż brzegu. Tuż przede mną z gałęzi drzewa zerwał się spłoszony krogulec. Zniknął zanim zdążyłem podnieść aparat. Odruchowo spojrzałem jednak w stronę miejsca, z którego odleciał. Ku swojemu zdumieniu pierwszy raz w życiu ujrzałem gniazdo remiza. Było w fazie powstawania. Właściciela obiektu nie było akurat na budowie. Przyleciał po chwili z wiechciem w dziobie. Zapewne nie zdając sobie sprawy z tego, że właśnie uratowałem mu życie od razu zabrał się do upychania nie zwracając na mnie najmniejszej uwagi. Pstryknąłem kilka fotek chociaż warunki nie były ku temu zbyt sprzyjające. Wiatr bujał gniazdem niemiłosiernie ponadto o tej porze dnia było za bardzo pod słońce. Aby nie zdradzić swojej obecności poczekałem aż budowniczy odleci po kolejną partię materiału. Odszedłem, jednak już po chwili dostrzegłem przed sobą kolejne gniazdo. Było w nieco bardziej zaawansowanym stadium. Tu z robotą uwijała się parka remizów. Praca dosłownie paliła im się nie tyle w rękach co raczej w dziobkach.
Pomyślałem, dwa gniazda naraz, mam dzisiaj szczęście. Nie zdziwiło mnie zatem odkrycie następnego gniazda, a właściwie jego zaczątku. Nie zauważyłem wokół niego żadnego ruchu. Być może drapieżnik był tu już wcześniej, a może ptaszki dostrzegły mnie więc trzymały się z daleka.
Gdyby nie krogulec, przeszedł bym pod tymi gniazdami nie zauważając ich. Gdybym jednak tamtędy nie przechodził to pierwsze z gniazd prawdopodobnie zostało by puste, ponieważ krogulec najwyraźniej czekał na powrót zapracowanego remiza.
Po tygodniu zajrzałem tam ponownie. Z daleka dwa pierwsze gniazda sprawiały wrażenie ukończonych. Konstrukcja trzeciego osiągnęła półmetek, a więc moje obawy okazały się płonne. Trochę dalej w trzcinach ptaki z zapałem zbierały budulec polując równocześnie na owady. Pośród gałęzi okolicznych krzewów parka remizów uganiała się w porywie godowych uniesień.
Pomyślałem; jest dobrze i wycofałem się.
mpmp13 2016-05-07
Dzięki za opowiadanie. To prawie tak jak bym tam była. Pozdrawiam.Czekam na więcej.
orioli 2016-05-07
Dziękuję za uznanie. Piękne zdjęcia i wspaniałe spotkanie. Remizy to wdzięczny obiekt do fotografowania i na szczęście nie bardzo płochliwy. Trafiłeś w najlepszym momencie. Jeszcze trochę i domek będzie ukończony. Remiz buduje kilka w sezonie i czasem porzuca niedokończoną budowlę. Być może samiczka nie zaakceptowała lokalizacji, więc się przeniósł. Często wykorzystuje ubiegłoroczny domek jako budulec. Warto zapamiętać to miejsce.
wisko15 2016-05-07
JAK ZAUWAŻYŁEM TO PRZEWAŻNIE ROBIĄ SWE GNIAZDA NA WIERZBACH PŁACZĄCYCH ,ALE TO BYŁO KIEDYŚ JAK JESZCZE NIE MIAŁEM APARATU :)
PIĘKNY PTAK I PIĘKNE GNIAZDO NIE WSPOMNĘ O ZDJĘCIU :)
alfa37 2016-05-08
Piękne zdjęcia.
oldham 2016-05-29
Wspaniały opis, no i oczywiście fotografia, ukłony w podzięce :)
(komentarze wyłączone)