podróże w czasie i pod przestrzenią...

tomek13 i wspomnienia dziadka partyzanta...


środa....dzień jak co dzień....obudziłem się z myślą,jak mnie się nie chce...spojrzałem na zegarek...i pomyślałem coś o niemieckim zakręcie....staropolskim RKD....czyli Rusz Kur... swoje siedzenie zdopingowałem się do wstania.Obowiązkowa kawa...i można iść pracować.Plan był taki...odbębnić jakoś tego dnia i szlus,ale jak zawsze jest jakieś ale.Ale<nie zaczyna się zdania od ale>to wiem,ale nastąpiło cóś...czego się spodziewałem,że to nastąpi w terminie rzecz ujmując późniejszym to coś miało nastąpić.W skrócie wielkim....w kwietniu z tego łez padołu wziął był i zszedł mój dżepetto.Pomijam już długą historyję z tym związaną...Jak co niektórzy pamiętają w maju psioczyłem i mięchem rzucałem na fakt,że z rodziną najlepiej na zdjęciu i to raz na rok i to jeszcze przez rękawiczkę foliową...potrzebny był mi wtedy pewien świstek od nich...mieli oni tego świstka,więc rzuciłem prośbą by go zeskanować i mi go na emalię podesłać.W erze nowoczesnej techniki nie wydaje mi się,żebym prosił o zbyt wiele,ale...ale...ale...jak to w pewnym kabarecie mówią...mnie olano...i tak jakby międzynarodowy znak pokoju mi pokazano<dla niezorientowanych tym znakiem jest fuck>...tak się poczułem.Se pomyślałem<czasem tak lubiem>czekajcie kurde...przyjdzie kryśka do matyska...dziś ok.10 telefon głosem pana Lejonka....takim samym jak w linku zrobił dryń....dryń...dzwoniła moja kochana w mordę jeża...kuzynka...z prośbą o informacje....Jak to się mówi Kryśka...dzwoni,a Matysek niemal z radości się był i obalił...z oczywistą troską...pochyliłem się nad jej problemem...i powiedziałem,że się postaram...a,że z pamięcio u mnie czasem
lepiej...czasym gorzej...myślę,że sobie zapomnę o tym,że coś się miałem się starać...a jak mi przypomną to znów zapomnę,że miałem sobie przypomnieć...co to ja miałem????aaa....dzień był kurna udany....dawno,nie miałem takiego banana na ryju...good day mister...to był....


https://www.youtube.com/watch?v=bAn1NBSOmp8