Święto bogini Aman 8 z 9

Święto bogini Aman 8 z 9

Miałam farta, udało mi się wejść do świątyni...

Podczas wyjmowania figurki z platformy kapłan kropił wszystkich wodą. Domyślałam się, że jest to podobny symbol, co w wierze katolickiej, ale starałam się uchować aparat przez zamoczneniem ;) Wtedy pewien mężczyzna z tłumu powiedział mi, żebym się nie bała tej wody, bo właśnie dostaje błogosławieństwo. Pogadaliśmy chwilę i okazało się, że nie ma żadnego problemu abym weszła do świątyni.

Przed wejściem trzeba było zdjąć buty. Przyznam, że miałam przed tym opory... Nie założyłam tego dnia skarpetek a bieganie na bosaka po publicznej posadzce kojarzyło mi się z grzybicą. Ale to była cena, którą trzeba było zapłacić za zaspojenie ciekawości i myślę, że nie była zbyt wysoka. Tym bardziej, że miałam już swojego przewodnika i nie chiałam stracić tej szansy.

Całe nabożeństwo odbywało się w języku hinduskim i nic nie rozumiałam. Co chwile na sali słychać było głośny pomruk coś w stylu "ahyyyym" (ale nie taki jak przy medytacji) i pomyślałam sobie, że to może takie katolickie "amen". Mój przewodnik też nie rozumiał tego języka i caly czas nawijał mi cos po angielsku.

Na sali nie było ławek jak w kościołach, siedzialo się po turecku na wielkim dywanie. Po środku stał wielki ołtarz bogini, a po bokach ołtarze innych bogów.

Byłam tam jedyną białą osobą, w dodatku kobietą, spoglądano na mnie z ciekawością, ale bez zawiści. (chociaz był moment, że odczułam niechęć w stosunku do siebie ale w porównaniu do dużej dawki akceptacji jaką dostałam, była to zaledwie kropla w morzu

Na ołtarzu stoją dary czyli mleko, kwiaty i owoce.

dodane na fotoforum: