Z przyjemnością patrzę na Su, jak świetnie sobie radzi z wszelkimi gałęziami. Bez trudu je podnosi, biega z nimi, potrząsa w głową (jak to terierki mają w zwyczaju). Przypominam sobie wtedy jak była wycieńczona gdy ją zabierałam ze schroniska (właśnie odchowała szczeniaki, w tylnej części tułowia miała paskudną, świeżą bliznę po sidłach), i ogólnie była tak slaba, że nieomal słaniała się na nogach. Nie wiedziała, że pies może biegać, że paszcza służy do gryzienia (nie umiała gryźć mięsa).
Dzisiaj z wielką przyjemnością patrzę na ten wulkan energii.