Na łożu śmierci leży staruszek: kochany mąż, ojciec i dziadek.
Wokół zebrała się cała rodzina: żona, dzieci, kilkoro wnucząt.
Wszyscy czekają na zbliżający się koniec. Nagle konający przerywa ciszę:
- Zdradzę Wam mój największy sekret - mówi z trudem -
- Ja naprawdę nie chciałem się żenić i zakładać rodziny. Miałem wszystko.
Szybkie samochody, piękne kobiety, sporo przyjaciół i kasę na koncie.
Ale pewnego wieczora jeden z przyjaciół rzekł do mnie:
"załóż rodzinę, bo nie będzie Ci kto miał podać szklanki wody, gdy będzie
Ci się chciało pić na łożu śmierci". Słowa te nie dawały mi spokoju
i wreszcie ożeniłem się. Skończyły się wyskoki z kolegami na piwo -
wyskakiwałem tylko do nocnego po kaszki dla Was, dzieci moje.
Wieczorne dyskoteki z dziewczynami zamieniły się w wieczorne oglądanie seriali z żoną.
Pieniądze z konta zostały roztrwonione na fundusze inwestycyjne dla was.
Tamte dni sprzed małżeństwa odeszły jak wiatr. I teraz, kiedy już leżę na łożu śmierci , wiecie co?
-Co?!
-WCALE NIE CHCE MI SIĘ, k%#!$wa, PIĆ!
henry 2012-09-10
no to miał pecha..... hm....
z tym brakiem pragnienia...tyle poswiecenia na marne poszło.. hehe!!