.

(praca j. polski, ocena: celujący ^)
... Ogarniając pokój wzrokiem widziała tylko ciemność. Zapaliła świeczkę, aby móc coś zobaczyć. Była w bibliotece, w domu dziadka, w której znajdowały się drzwi tarasowe z widokiem na morze. Był sztorm, pełnia księżyca. W domku na uboczu drogi, koło lasu dało się słyszeć wycie wilków. Diana- piętnastoletnia dziewczyna mająca zając się umierającym dziadkiem- była ogromnie przerażona. Zeszła ze schodka i gwałtowny podmuch wiatru otwierający okno na taras, zdmuchnął jednocześnie płomień świecy. wtem ujrzała drzwi- te, których dziadek nigdy nie otwierał. Nierozważna dziewczyna pokusiła się o próbę otwarcia ich. Podeszła bliżej, ponownie zapaliła świeczkę, żeby widzieć dziurkę od klucza. Niestety klucza nie było, więc Diana wyciągnęła wsuwkę z włosów i jak włamywacz otworzyła drzwi. Nagle- jak za uderzeniem magicznej różdżki złej czarownicy sztorm rozszalał się na dobre. Przez taras do biblioteki wleciała fala przeraźliwie zimnego powietrza i otworzyła wszystkie szafki stojące naprzeciw niego. Dziewczynie krew zmroziła się w żyłach, włosy stanęły dęba, a wysokość adrenaliny pobiła wszelkie rekordy. Podeszła do szafek, zobaczyła tylko trupia czaszkę starannie obłożoną papierami oraz podpisaną imieniem i nazwiskiem nieznanej jej kobiety, a później było już tylko uderzenia głową o górną szufladę, upadek na podłogę, zgiełk i chaos wypełniający Dianę, ciemność i sen... Tylko tyle pamiętała z tej nocy, gdy się obudziła nadal leżąc na chłodnej, brudnej od pyłów naniesionych przez wiatr podłodze.
Poranek był bardzo ciepły i pogodny, słońce świeciło tuż nad jabłonką w sadku przed domem, a jego promienie radośnie tańczyły na twarzy Diany. Rosa po nocnej burzy jeszcze nie opadła, ale ona ciągle była ciekawa tego, co wczoraj zobaczyła. Wstała, podeszła do szufladek i już wyciągała rękę, aby otworzyć ta, do której wczoraj zajrzała, gdy usłyszała z góry ciche wołanie dziadka Antoniego.Dziadek wychowywał Dianę od jej urodzenia, ponieważ jej matka umarła podczas porodu, a ojciec zginął w wypadku kilka miesięcy przed jej narodzinami. Dziewczyna dorastała sama, ucząc się wszystkiego od dziadka, a zarazem przejmując jego zgryzotę. Zamyśliła się, ale szybko odzyskała sprawność umysłu i pobiegła na górę. Dziadek Antoni miał wysoką gorączkę, stracił czucie w nogach- i nic dziwnego, bo były zimne jak lód. Diana wezwała pogotowie ratunkowe, w rozmachu spakowała dziadka i przygotowała go do wyjścia. Karetka stanęła na podjeździe, lekarze weszli do środka, zbadali Antoniego i postawili diagnozę- dziadek umierał. Zabrali go do szpitala, bo teraz naprawdę zaczął potrzebować fachowej opieki w dzień i w nocy, przez 24 godziny na dobę, a Diana sama nie potrafiłaby mu tego zapewnić. Zamknęła drzwi do domu i pojechała razem z dziadkiem do szpitala. Dojechali na miejsce, czuła smutek, ponieważ wiedziała, że dla Antoniego nie ma już ratunku, po prostu przyszła dla niego pora śmierci. Lekarze zabrali go na salę, podłączyli do kroplówki, podali wszystkie potrzebne leki, a Diana nawet nie podziękowała- jej zawziętość nie ustępowała nawet teraz, dziadek nauczył ją, jak być "twardą sztuką". Po rozmowie z lekarzem weszła do sali i usiadła na fotelu obok łóżka dziadka. Wyglądał bardzo mizernie i słabo, lecz zdołał znaleźć siły na rozmowę z nią:
- Witaj kochana- powiedział.
- Witaj dziadku- odpowiedziała Diana i pocałowała go w policzek.
- Przepraszam, że sprawiam ci tyle kłopotów.
- Dziadku! Przestań, przecież wiesz, że zależy mi tylko na twoim zdrowiu!
- Jesteś bardzo podobna do twojej matki- mojej córki. Była taka sama. Szkoda, że nie było ci dane poznać- zasmucił się. Pomimo zawzięcia była bardzo czuła i wyjątkowa.
- Ja też żałuję- odpowiedziała. Dziadku?
- Tak skarbie? (część 2 na kolejnym zdjęciu)

anja17

anja17 2008-05-16

jak prawdziwa modelka ;P

niniii

niniii 2008-05-16

taa xpp

dodaj komentarz

kolejne >