[27464721]

aha, malem opowiedzieć..WIENC.. dnia któregos p.G. zarzadała bym udał się wraz z nia na zakupy, do marketu jakowegoś, potrzebowała bowiem zwierze juczne do noszenia koszyka. (zakupy z p.G wygladają nastepujaco- bierze mały, reczny koszyk , bo ona tylko.... Potem, dorzuca, dorzuca, dorzuca, az koszyk kipi. Cóz, wtedy go jej zabieram i dzwigam przy pomocy swych utalentowanych rąk )
Idę sobie z koszykiem owym, a p.G. gdzies poleciała..po cos tam..............
az tu nagle...
ktos rzuca mi sie na szyję, krzycząc ...Tygrysku
była to moja .hmmmm..osobista kolezanka, która wyjechala sobie w świat szeroki, a teraz na moment wróciła..
p.G. jako rzekłem, gdzies między półkami odleglymi buszowała.
w sumie to dobrze, bo powyzsza kolezanka przyłała się do mnie jak Menel do flaszki.. i..raczej nie przekonalbym jej , że to kolega z wojska..
słowo \\\"przyssała\\\'- byc mialo powyzej
zakupy konczy zabawa... \\\" do której kasy jest najmniejsza kolejka\\\" ja stoje i mówię brzydkie wyrazy, a G galopuje po sklepie

az w końcu znajduje ta najkrotszą. Stajemy tam, a potem : kasjerka jest wyjatkowo ślamazarna, konczy sie rolka papieru w kasie i nikt go nie potrafi wymienić, zawiesza sie terminal płatniczy.. czasami wszytko jednoczesnie..:d
taaa . zakupy z p.G. dostarczają wielu emocji..