LWÓW - Apteka „Pod Złotą Gwiazdą\"

LWÓW - Apteka „Pod Złotą Gwiazdą\"

Ulice i budynki Lwowa były w tamtych czasach oświetlane przez lampy spalające drogie, importowane z Włoch oleje mineralne. Zeh i Łukasiewicz zaproponowali wykorzystanie do tego celu własnego rafinatu ropy naftowej, którego produkcja i eksploatacja była dużo bardziej opłacalna. Zwrócili się on do blacharza Adama Bratkowskiego, który przerobił lampę olejną na naftową. Następnie udoskonalił tę ostatnią dodając mechanizm regulujący długość knota (a tym samym – jaskrawość płomienia i ilość światła) oraz szklany klosz, chroniący płomień przed wiatrem.

W marcu 1853 r. pierwsza taka lampa naftowa oświetliła witrynę apteki „Pod Złotą Gwiazdą\".
Lwowianie od razu zainteresowali się nowym wynalazkiem – lampą, która (wedle ówczesnej reklamy) „dawała światło jak aż 10-15 świec!\".
Łukasiewicz i Bratkowski wykonują kolejne lampy bądź przerabiają na naftę stare. Najpierw na prywatne zamówienia, następnie – dla miejskich instytucji (np. szpitala na Łyczakowie). W końcu naftowe lampy zaczynają oświetlać lwowskie ulice. „Lampy zapalane są wraz z zapadnięciem zmroku, na całą noc, niezależnie od tego, czy księżyc świeci, czy też nie! – napisała z entuzjazmem „Gazeta Lwowska\" w tym samym, 1853 r. – Na mieszkańcach Lwowa ta nowinka zrobiła ogromne wrażenie\".

Dziś, kiedy apteka stała się hybrydą drogerii ze sklepem dystrybuującym szczęście zamknięte w kapsułki, trudno uwierzyć, że stosunkowo niedawno, gdy przemysł farmaceutyczny był jeszcze w powijakach, apteki były niezwykłymi miejscami, w których tworzono lekarstwa, a sprzedaż ich była tylko niewielką częścią działalności. Dawna apteka była zarówno laboratorium badawczym, wytwórnią leków, które w większości przygotowywano na miejscu. Dopiero pod koniec XIX wieku sytuacja zaczęła się powoli zmieniać pod wpływem rozwoju transportu i… reklamy prasowej.
W tamtym okresie znaczną rolę, dziś u nas niestety zapomnianą, odegrała też apteka Mikolascha. Była najważniejszą apteką wytwarzającą na ziemiach polskich przed I wojną światową wina lecznicze!!!
Na zakończenie trzeba wspomnieć o gorzkiej ironii losu. Wino w historii Mikolaschów zapisało bowiem również tragiczny rozdział. Henryk Mikolasch podczas wakacji w Tatrowie pod Worochtą w Czarnohorze w roku 1931 doznał fatalnego wypadku. Otwierając butelkę wina tak skaleczył rękę, że wykrwalił się, zanim udzielono mu pomocy medycznej. Butelka wina dosłownie przecięła losy współtwórcy legendy polskiego aptekarstwa.

dodane na fotoforum:

asiao

asiao 2013-12-14

Podroż w przeszłość... bez wehikułu :)

ute29

ute29 2013-12-14

Kiedyś szło się do apteki po poradę...a farmaceuta był ,,czarodziejem".....dziś wystarczy mieć internet....;)))
Pozdrawiam....;)

lidia23

lidia23 2013-12-14

ciekawe rzeczy opisujesz..nie wiedziałam..

jolkas

jolkas 2013-12-15

interesujące.....

(komentarze wyłączone)