Nie opuścił ich aż do śmierci....

Nie opuścił ich aż do śmierci....

Hitlerowcy proponowali „Staremu Doktorowi”, jak nazwano go jeszcze przed wojną, uwolnienie i możliwość ratunku. Janusz Korczak z pogardą odrzucił jednak tę propozycję. Stanął na czele pochodu dwustu podopiecznych z domu sierot, którzy 5 sierpnia zostali wywiezieni z Warszawy do obozu koncentracyjnego w Treblince.

Następnego dnia zginął wraz z dziećmi i wychowawcami domu sierot w komorze gazowej obozu koncentracyjnego w Treblince. Chaim Stajer, pracownik obozowego Sonderkommando, opróżniał komorę, w której znalazł się Janusz Korczak wraz ze swoimi podopiecznymi. To, co wówczas zobaczył zapamiętał do śmierci: „Korczak stał pochylony (…), był on jakby obłożony wielką ilością dzieci, które się go trzymały. Nie liczyłem dzieci, ale oceniam, że było tam około 200 do 300 dzieci.”

henry

henry 2016-08-05

Historia dr Korczaka i jego poświęcenia się dzieciom jest niezwykła.....
Pomnik oddaje dobrze tą postać.....

jazkra

jazkra 2016-08-06

.........

wind66

wind66 2016-08-07

Niezwykły Człowiek...do końca...

rudy13

rudy13 2016-08-27

wzruszające, takie postawy należy szanować i głośno o nich mówić ....

dodaj komentarz

kolejne >