Sandomierz

Sandomierz

I NIE POZOSTAŁ OD NICH NIKT…

Drugi i trzeci najazd określa się tatarskim, co odzwierciedla proces decentralizacji państwa mongolskiego i w gruncie rzeczy przesunięcie ośrodka decyzyjnego do Złotej Ordy. Tatarzy byli posiłkowani przez oddziały z podbitych krain − w tym wypadku przez wojsko ruskie. Z Kroniki wielkopolskiej możemy wywnioskować, że początek oblężenia Sandomierza miał miejsce w pierwszych dniach grudnia 1259 roku. Tatarami dowodził doświadczony wódz o imieniu Burundaj.

Najpełniejszy i najbardziej wiarygodny opis tego oblężenia Sandomierza, jego zdobycia i losu mieszkańców znajdziemy w Kronice wołyńsko-halickiej, której autor prawdopodobnie towarzyszył najeźdźcom. Według niego oblężenie Sandomierza trwało bardzo długo. Bezpośredni szturm z udziałem machiny oblężniczej trwał nieustannie przez cztery dni i był skierowany na obwarowane wzgórze miejskie. Nieustępliwość obrony zapisała się w pamięci indywidualnym bohaterstwem pewnego Lacha, który samotnie rzucił się na atakujących Tatarów, a nie pochodził on ani z bojarów ani ze szlachetnego rodu. Śmierć polskiego obrońcy wzbudziła panikę i próbę przedarcia się mieszkańców do bronionej w dalszym ciągu twierdzy. Nie ma wątpliwości, że chodzi tutaj o ufortyfikowane Wzgórze Zamkowe. Fakt umocnienia zamku potwierdza przywilej Bolesława Wstydliwego z 1258 roku dla katedry krakowskiej, nadany za przekazanie ludzi do naprawienia umocnień w głównych grodach, zapewne przed spodziewanym najazdem.

Most łączący dwa warowne wzgórza był zbyt wąski, aby pomieścić uciekających sandomierzan. Wielu obrońców zginęło podczas szturmu, spadając z mostu do głębokich, sandomierskich wąwozów. Oto fragment Kroniki wołyńsko-halickiej w tłumaczeniu F. Sielickiego: Cerkiew zaś w grodzie tym była bowiem murowana, wielka i przedziwna, błyszcząca pięknem, była bowiem zbudowana z białych kamieni ciosanych. I ta była pełna ludzi. Dach zaś w niej pokryty drzewem. Ten zapalił się i zgorzało w niej bez liku mnóstwo ludzi. Resztki murów tej świątyni tkwią do dziś w ścianach katedry sandomierskiej.

Pożar i zdobycie miasta zachwiały morale pozostałych. Zamek poddano, zaś Tatarzy wymordowali ludzi, którzy się tam schronili. Po wygnaniu zaś ich z grodu, posadzili ich Tatarzy na błoniu przy Wiśle, i siedzieli dwa dni na błoniu, po czym jęli zabijać ich wszystkich – mężów i niewiasty, i nie pozostał od nich nikt. I jak dodaje Długosz: Ciała tych, których wymordowano na zamku sandomierskim, pochowano w kościele i na cmentarzu NPMarii w Sandomierzu.

dodane na fotoforum: