ah normalnie nie dość że weekend ciężki bo ostatni wielki bal był to jeszcze wczoraj mieliśmy małą powódź na barze, coś gdzieś szczeliło i zalało bar, całe szczęście było nas kilka osób i w godzinke ogarneliśmy bałagan, dziś panowie porozkręcali wszystko i jest masakra, grzyb za szafką ścieli się gęsto i trza będzie to usunąć więc pewno jutro nie będę miała wolnego :( nio cóż jak trza to trza, ale jakieś fatum nad tym naszym hotelikiem ciąży: pierwsze poszła zmywarka, potem kłopoty z ciepłą wodą i ogrzewaniem, a teraz ten cholerny bar :[
nic tylko se whisky na zmartwienia szczelić :P
buziole :*
kokonie 2012-02-07
ale super :)
mydlana 2012-02-07
Świetne ujęcie ;)