Maxmen pomagał mi zrobić z tego coś jadalnego.
Wyszły bardzo dobre
porównywalne do takich u "FLISA" w dawnej Warszawie
https://kokocountry.blogspot.com/2009/12/flaczki-po-warszawsku.html
**********
Kupiłem w Polsce flaczki wołowe " blanszerowane"
które należy poddać dodatkowym zabiegom kulinarnym,
mianowicie gotowaniu.
Flaczki zawierają stabilizatory:
E325, E262, E450, E451, E452
oraz:
Gluten, Gorczycę i Saletrę.
Twarde były i wczoraj gotowałem je kilka godzin.
Śmierdziało w domu jak by piorun strzelił w obornik.
W końcu zmiękły.
Od tego smrodu troszę mi apetyt zelżał.
Mam rosołek, mam flaki ale to wszystko cieniutkie jakieś.
Rosołek zrobiony osobno z kury, wołowiny i zieleniny.
maxmen 2011-04-06
Hahaha... gotowanie na odległość...ciekawe doświadczenie... :)
Fajnie że wyszły "zjadliwe"... :)))
tygrysa 2011-04-06
Flaczki przeważnie mają nieciekawy zapach (wiadomo co to jest). Ale jak to smakuje :D Mniam :D
Najlepsze chyba Flaki po zamojsku.
kropka7 2011-04-07
flaczki ... tylko po warszawsku ... nie cuchną tylko
apetyczie pachną ...ktoś Ci jakąś "lipe" wcisnął ;)))
kropka7 2011-04-07
re:Zgadzam się z Tobą..a u Flisa w Wawie zawsze były doskonałe,
dlatego piszę o warszawskich .. że śmrodliwe są przy gotowaniu to fakt ... ale po zakończeniu gotowania ... są znakomite...
narobiłeś mi smaka.... chyba muszę nabyć i pogotować...:)
miłego popołudnia ...!
dancia1 2011-04-08
widzę,ze jeszcze gotujesz te flaczki...:)
andula 2011-04-09
... ja nie gotuję flaczków.......... tylko zjadam . Najlepsze są jak ktoś ugotuje i poczęstuje.:)))))