Dixi urodzil sie z dzikiej matki, ktorej udalo sie uniknac sterylizacji - unikala mnie i na dodatek wygladala jak jej corka, praktycznie dlugo nie zdawalam sobie sprawy, ze tam pod krzakami karmie dwie bialo-czarne kotki, a nie jedna. Kiedy w koncu ja rozpoznawalam (Netoperek - to bylo jej imie - uszy miala wieeelkie), byla juz na moje oko za stara na kocieta. Jednak mnie zaskoczyla - dwa lata temu urodzila Dixi. Zostawila go pod drzewem, gdzie karmilam koty. Sama umarla 2 miesiace pozniej.
marrgok 2011-02-05
pięknie piszesz o zwierzakach.. lubię Cię czytać...
re: a Sara... jest po osunięciu guzów nowotworowych z brzuszka... ale już jest dobrze...
:o)