Dziękujemy Wam wszystkim za słowa pocieszenia. Z tą chorobą nie miała Ira szans. Mimo wielkiego poświęcenia lekarzy i naszej opieki. Od początku nie miała szans. Miała szansę tylko na jakiś czas, okazało się, że bardzo krótki. Od czerwca żegnałam się z moim ukochanym suczydłem 3 razy. Dwa razy wygrała, była mocna, chciała żyć. Wyszła z udaru, zaczęła chodzić, biegać, odzyskała wzrok. Nawet z zatruciem dała radę, wyniki wątrobowe się pięknie poprawiły, z nerkami nie było problemu. Ale choroba uderzyła po raz trzecie. Najboleśniej, najdokładniej. Guzy na obu nerkach, wodonercze. Kroplówki, leki pozwalały wypłukać potas, kreatynina rosła w zastraszającym tempie, Irenka słabła już nie z dnia na dzień a z godziny na godzinę. Nie zostawiliśmy jej samej ani na chwilę, spała ze mną, w dzień z kroplówkami siedział przy niej Irek, karmił, nosił, wyprowadzał. Monika przekonywała do zjedzenia czegokolwiek. Ja uwiązana po całych dniach w pracy mogłam jej dać tylko spacer rano i wieczorem i ciepło swojej poduszki w nocy. W momencie kiedy okazało się, że nerki nie podejmują pracy zdecydowaliśmy się, że musi odejść. Zanim zacznie cierpieć. Wszystko miało zastraszające tempo. Nie chcieliśmy widzieć w tych pięknych, mądrych oczach cierpienia. Lepiej, żeby teraz nam serce rozrywało się na strzępy. Była jedyna, była dla mnie wszystkim. Kto ją zał to zrozumie. Taką ją zapamiętajmy.
atiseti 2016-09-02
Niestety zegnac sie z naszymi ukochanymi zwierzetami tez musimy .....
Mieliscie wiele pieknych lat razem, wiem jak odejscie bardzo boli ale wspomnienia zostana na zawsze i milosc do Irenki w Waszych sercach nigdy nie zgasnie .....
romta63 2016-09-02
Była kochana i cudna ,żyła pięknie z Wami ,ona już nie cierpi a Wy musicie żyć ze wspomnieniami ,z rozdartym sercem ,bardzo ,bardzo mi przykro ,że musiał już odejśc :(