I to był błąd, ponieważ nie wolno schodzić ze szlaku. Właściwie wszyscy doskonale zdawaliśmy sobie z tego sprawę, a jednak wygrała nutka przygody, a może Świst i Poświst postanowili nas zażartować…. Jedno jest pewne, schodziliśmy w dół. Przez jakiś czas kierunek wyznaczał nam strumień, potem strumyczek, który ostatecznie gdzieś nam umknął w rozpadlisko.
dodane na fotoforum: