Wynoś się!!!

Wynoś się!!!

A ten Michałek
To był sierotą
Z oczy jak chabry,
Z czupryną złotą.
Miał koszulinę
Z płótna białego,
Z krajki przepaskę
W pasie do tego.
Oczy błękitne
W niebo zanurzył,
Płakał cichutko,
Choć taki duży.
Wczoraj wystrugał
Konika z drewna...
Dziś już go nie ma,
Błyszczy łza rzewna.
Bo gospodyni
W piecu spaliła,
I jeszcze batem
Mocno wybiła.