Łubinie milczący... Łzy chwytający...

Łubinie milczący... Łzy chwytający...

Zasklepiło mi się
sumienie
w przepaści bez odwrotu
Schodzę
coraz głębiej
do ciemnego absolutu
A to,
o co kiedyś walczyłam,
już mnie nie cieszy
Jawią się drobne cele tylko
do odhaczenia,
że tak miało być...

Przez moment
ktoś postawił mnie
na krawędzi podjęcia decyzji,
gdzie w obie strony mogę
spaść
lub się nie obudzić
Samotność mimo
wszystko
Rozmyta w duszy
próżnia
tylko oczy
nie przestają
spoglądać na zegarek
bo, gdyby nie to,
już dawno
bym odeszła
w pamięć,
w nie

pamięć