Wykonawcy tak piszą o tym spektaklu:
Spektakl„Kuglarze” jest próbą odtworzenia atmosfery średniowiecznych widowisk jarmarcznych. Ważną inspirację stanowiła dla nas znakomita powieść Wacława Berenta Żywe kamienie i zwarty w niej obraz życia średniowiecznych wędrownych artystów, outsiderów, wysoko ceniących swoja niezależność i swobodę.
W mury miast i grodów wnosili oni śmiech i radość, ale też zamęt, godząc swobodnym zachowaniem w obyczajność ludzi osiadłych. W ich sztuce, opowieściach i pieśniach żywa była tradycja wędrownych poetów, dlatego wysokie miesza się tu z niskim. Z tej perspektywy – ludzi wolnych, uchylających się powszechnym normom, kpiących sobie z hierarchii i autorytetów – oglądamy średniowiecze. Dzięki temu wiele tu radości i zmysłowości pozornie w tej epoce nieobecnych.
W przedstawieniu pojawiają się świeckie pieśni i melodie z epoki. Są one dopełnieniem akcji i łącznikiem poszczególnych scen.
Grupa kuglarzy przybywa i burzy spokój. Dynamiczny rytm instrumentów rozkręca widowisko. Pierwsza część to popisy akrobatów, żonglerów i dmuchacza ogniem, podszyte dowcipem i humorem. Pokaz przerywa awantura o arogancką i bezwstydną skoczkę, pojmana przez oburzonych stróżów obyczajów. Potem na scenie pojawiają się charakterystyczne obrazki z epoki: rozbuchany zmysłowo taniec z kozłem, męskie zaloty do cnotliwych panien z zamku, igraszki, walka z wrednym smokiem. Tu następuje kolejny zwrot akcji: dumny poeta buntuje się przeciwko ulotności słowa i bezsensowi życia. Ów bunt udaje się załagodzić śpiewem, tańcem, kobietą i winem. A posępną kostuchę ogrywa się po prostu w karty. Przy wtórze instrumentów i śpiewu kuglarze wyruszają w dalszą drogę, żeby w innym miejscu zacząć swoją opowieść od początku.
I tak bez końca.
„Bęben ogłasza gromko ich przybycie. W pstrym tłumie wagantów ledwie odróżnisz linochoda w stroju rycerza i z tyczką grochową w garści. Wkracza oto w miasto skoczka piękna, wystawiając dumnie pierś całkiem gołą i ognia pożeracz. W obcisłych szatach czerwono – zielonych żongler kroczy oto. Tak miękko i pląśnie suną zwinne chłopcy, wyrzucając w takt swe ciżmy długodziobiaste i dzwoniąc sarnimi uszami wesołkowych kapturów.” Wacław Berent, Żywe kamienie.