przestrzen

przestrzen

otworzyla oczy. wyciagnela reke by sprawdzic czy lezy kolo niej. jej opuszki wymacaly tylko nadal ciepla posciel. wiec musial wstac niedawno. znow bedzie sama. nie wiedziala czemu ale podniosla sie i usiadla na lozku. przez chwile poprawiala walki na glowie. poszukala nogami na podlodze swoich pantofli z wielkimi czarnymi pomponami. wstala i skierowala sie do drzwi by wydostac sie z tego samotnego pokoju. lekko skrzypnely i poczula jak jej serce zatrzymuje sie. ale nikt nie wybiegl nikt tego nie uslyszal. serce wrocilo do normalnego trybu swej monotonnej pracy. korytarz byl ciemny i pachnial starymi meblami. z konca dobiegalay ja niepokojace odglosy. bezszlestnie pokonala dlugosc korytarza i stanela przy ostatnich drzwiach. przylozyla do nich ucho. poczula ich zimno co przyprawilo ja o dreszcz. co uslyszala? steki. steki ktore swiadczyly o jednym. przylozyla reke do ust by nie krzyknac. milion mysli nie dawalo ułożyc sie w calosc. myslala o tym ze go kocha ze nie moze zrozumiec czemu jej to robi. czula strach ze ja zostawi. dla TAMTEJ? niemozliwe. przeciez ja kocha nie TAMTA i sa malzenswem. jest miloscia jej zycia. to wina TAMTEJ bo robila wszytsko by go do siebie zwabic. on nie jest winny. a moze nalezy tam wejsc? nie nie nie tylko nie to. popsula by wszystko. zniszczyla by swoje piekna ulozone zycie. skrzywdzila by jego. przeciez musi mu ufac. nie byl to jego pierwszy raz z TAMTA i nie mowila mu ze wie ze chodzi do TAMTEJ pokoju co noc bo gdy codziennie rano mowil ze ja kocha wypowiadal to tak ze nie potrafila mu nie wierzyc. trzeba wrocic do lozka. uslyszala jak jeszcze szeptal do TAMTEJ "ci" bo glosniej jeknela. nie chcial by uslyszala to ta ktora kocha. wiec zalezalo mu. moze poprostu jest juz za stara by dogodzic jako kobieta. ale to ja kocha nie TAMTA. lezala juz na lozku. zacisnela mocno powieki by zmusic sie do snu.... nienawidzila TAMTEJ.

jak kazdego dnia obudzial ja rano calujac i wyznal jej bezgraniczna milosc. ona sie usmiechnela i udala ze spi. gdy uslyszala ze zamkna za soba drzwi do mieszkania wstala i zeszla do kuchni. tam siedziala juz TAMTA pijac mleko z wielkiego czerwonego kubka. byla blada i miala podkrazone oczy. TAMTAusmiechnela sie do niej. bezczelna dziwka. odwzajemnila usmiech probujacac ukryc w swych oczach nienawisc rozgrzanal do czerwonosci kubka ktory trzymala TAMTA. patrzyla na TAMTA na jej potargane bursztynowe geste wlosy na jej rozowa pizame w kolorowe misie na jej mloda delikatna twarz na chude cialo bez zadnej skazy migdalowa skore. zazdroscila jej. nie mogla uwiezyc ze TAMTA miazdzyla szczescie jej domu jego spokoj zycie jej rodziny jej i jej meza. ze w jakis sposob chciala zniszczyc ich piekna milosc. stanela tylem do TAMTEJ wziela kubek nalala mleka zapatrzyla sie w nicosc za oknem lyknela bialy eliksir i wycedzila przez zeby "nigdy ci tego nie wybacze". uslyszla jak TAMTA wstaje i jakby uciekajac przed czyms biegnie na gore i zatrzaskuje za soba drzwi. nie mogla uwierzyc ze to z siebie wydobyla. a jak TAMTA mu powie? nie powie. bedzie sie bac. tylko dlaczego gdy to mowila nie znalazla w sobie tyle odwagi by spojrzec TAMTEJ w oczy? przeciez tak jej nienawidzila... bo moze dobrze wiedziala ze jeki jakie wydawala z sibie noca jej corka byly jekami swiatczacymi o nieopisanym bolu a nie przyjemnosci. rozplakala sie. to byla jej piekna milosc. jak ona nienawidziala TAMTEJ.

dodane na fotoforum:

marek60

marek60 2009-05-25

Fotka ma swój klimat.Pozdrawiam:)

kamenia

kamenia 2009-05-30

świetne
pomysły wspaniałe

erkow

erkow 2009-06-02

swietny tekst czy moze jakis fragmecik opowiadania bo fotka hmmmm jak napisze ze srednie to i tak bede laskawy:/

dodaj komentarz

kolejne >