Żołna.

Czasem nieciekawie zapowiadający się dzień obfituje w miłe niespodzianki. Pogoda ostatnio nie rozpieszcza, ale na nadmiar deszczu nie będę narzekać, bo każda ilość jest cenna (byle nie za dużo na raz). Narzekać będę i to bardzo na bure światło, zwłaszcza że przypadkiem natknęliśmy się na "rajskie" ptaki.
O jednym jedynym w naszym regionie miejscu, gdzie mają swoje lęgowisko, wiem od dawna, ale też od dawna tam nie jeżdżę, bo moja konstrukcja nerwowa tego nie zniesie.
Żołny swoje gniazdka robią w wykopanych w ziemi norkach. Potrzebują piaszczystych skarp i oczywiście spokoju. Znalazły czynną żwirownię i tam co roku (chyba, bo dawno nie byłam) próbują dochować się dzieci. Zawsze obawiałam się, że maszyny wjadą na teren lęgowiska, ale chyba równie niepokojące były wizyty nieodpowiedzialnych fotografów, którzy pakowali się z aparatami pod same norki, a także jazdy na przeróżnych terenowych pojazdach okolicznych "rajdowców".
Wolę tego nie oglądać, nawet za cenę zdjęć żołn.