Roland Barthes

Roland Barthes

Poszukuję znaków, lecz czego? Co jest przedmiotem mojej lektury? Czy: jestemże kochany (już nie jestem, jeszcze jestem)? Czy też próbuję odczytywać swoją przyszłość, odgadując w zapisanym zapowiedź tego, co się zdarzy, wedle procedury, w której byłoby coś z paleografii i zarazem mantyki? Czy w ostatecznym rozrachunku rzecz nie jest raczej w tym, że uwiesiłem się pytania, na które żądam niestrudzenie odpowiedzi od twarzy innego: cóż jestem wart?