Nawiązując do 28 kwietnia - ładnego kwiatka dostałam. To były zakichane i przechorowane urodziny, ale miłe. Jestem starsza od Zu.
A i tak najlepsze były życzenia! Mam trzech masters of życzenia i jest to Magda (wysłane o 00:10. "Najukochańsza moja, życzę Ci dużo dobrej muzyki i koncertów, spacerów po angielskim i McDonald'sa! PS. Musimy się na kawę umówić!"), Agata ("Nie jestem taka zajebista jak Ty w składaniu życzeń... Ale czekaj. Więc życzę Ci, żebyś w przyszłości spotkała sobie takiego Slasha, z tymże że bardziej w Twoim wieku i żeby Cię kochał i grał serenady na Les Paulu. I żebyś pojechała na Gilmoura jak staruszek przyjedzie." Mrrr ^^) i Ziggie oczywiście ("No z racji tego, że masz dziś urodziny, życzę Ci zdrowia przede wszystkim, bo katar nie jest trÓ, a dziś wszystko powinno być epickie, trÓ i pro elo. Życzę Ci wielu ładnych długowłosych kolegów grających na perkusjach/gitarach wszelkiej maści i harmonijkach ustnych. Życzę Ci długiego życia Twoich glanów forever and ever, bo to jest świętością. Powinnam o tym powiedzieć zaraz po zdrowiu...")
Ha, co za dziad...
Chcę już na wspomnianą kawę <3
*O. - dzięki za Princessę. Białą. Niebieską. Kokosową. Pamiętałaś :*
______________________________________________
ODDAM MOJE GARDŁO I NOS W DOBRE RĘCE! ZARAZ ZDECHNĘ OD TEGO! ODDAJCIE MI MOJE ZDROWIE!
__________________________________________
Nie lubię słowa 'chillout'.