...po zaparowanym...

...po zaparowanym...

wyjrzałam przez okno
przechyliwszy się niebezpiecznie
przez dawno nie odkurzany parapet

wykrzyczałam imię nieznane zaskakująco pewnie
podążając wzrokiem za szybko
uciekającą od mego spojrzenia postacią

krzykiem przegoniłam stado gołębi
starsza kobieta z naprzeciwka
karmiąca je co dzień
obrzuciła mnie spojrzeniem
pełnym pogardy

zatrzasnęłam okno...
strzepałam kurz z przedramion
udałam się we własne zapomnienie...