[8757875]

Bezdomni to nie tylko ci, co nie mają dachu nad głową. To zależy od tego, co nazywamy domem: jakie miejsca lub jacy ludzie powodują u nas poczucie bezpieczeństwa, przynależności, opiekowania się sobą nawzajem. A co z ludźmi, którzy nie zaznali miłości, ciepła rodziny, życzliwości drugiego człowieka - co nazywają domem? Kto lub co ich wychowało? Do jakich uczuć się odnoszą, jakie potrzeby zaspakajają? Co z ludźmi, którzy się zagubili, nazywający chwile uniesienia szczęściem, albo ci co mówią że szukają, lecz patrzą a nie widzą. Mówią, a nie rozmawiają. Dotykają, ale nie czują. Czy dla nich domem nie jest w końcu POZNANIE i prawdziwe przeżywanie każdego dnia? Czy można znaleźć swoje miejsce nie znając siebie? Czy można ślepo ufać, że jednak w końcu to ktoś nas odnajdzie, albo że powiem: tu jest mi dobrze, to mój dom? I nazywać to wiarą albo nadzieją? Albo co gorsza pokorą?
O ile bogatsi są ci, którzy co dzień od rana razem przemierzają trasę śmietnikową, razem się upijają moszczami owocowymi, razem się awanturują... Jaki szacunek budzą włóczędzy, przed którymi świat stoi otworem... Jak łatwo jest po prostu zazdrościć...
Nie bój się poprosić o pomoc.

jairena

jairena 2010-02-15

...no i jakże tu zanegować , iż "byt określa świadomość" ? Ponadto, tyleż pytań , ileż na każde z nich dwojakie odpowiedzi... chyba czas mi pójść w stronę diogenesowych cyników...

anmari

anmari 2010-02-15

... taka prawda ......

marth

marth 2010-02-15

Doskonale zrozumieć to umiem,
że samotnym można być w tłumie
i często myśl zatrzymuję nad tym stanem,
gdzie jest się w rodzinie wyobcowanym!
Lecz szczęście mieszka w tej samotności,
bo ona, spragniona czystej miłości,
przyciąga ją, w krystalicznym wymiarze
tak piękną, że zbędne są wsze komentarze.

desideo

desideo 2010-02-15

Pięknie to napisałeś, masz racje***
Milutkiego popołudnia życze ********

jairena

jairena 2010-02-18

cyknę:)

dodaj komentarz

kolejne >