Dawne gimnazjum, w którym uczył się Wojciech Kętrzyński

Dawne gimnazjum, w którym uczył się Wojciech Kętrzyński

Wojciech Kętrzyński - obrońca polskości Warmii i Mazur
https://www.lwow.com.pl/naszdziennik/ketrzynski.html

Wojciech Kętrzyński późno odkrył swoje polskie korzenie, ale całym życiem, działalnością i niebywałym patriotyzmem zasłużył na wdzięczność społeczeństwa polskiego. Powszechnie mówiono o nim, że "wrócił Mazury Polsce, a Polskę Mazurom". Wojciech Kętrzyński (pierwotnie Adalbert von Winkler) przyszedł na świat 11 lipca 1838 roku w Lecu, obecnym Giżycku. Po śmierci ojca, będącego niemieckim żandarmem, w latach 1849-1853 przebywał w Poczdamie, w szkole dla sierot po byłych wojskowych, gdzie przygotowywał się do zawodu oficera. Jednak jej nie skończył, bo przeniósł się wkrótce do Leca, gdzie w dwa lata 1853-1855 ukończył pięcioletni kurs progimnazjum, a następnie Gimnazjum w Rastenburgu, obecnym Kętrzynie. W tym czasie wiele myślał nad polskimi sprawami, wczytywał się w historię Polski, oburzał się na państwa zaborcze, które dokonały jej rozbiorów.

Historia nazwiska

W 1856 roku otrzymał list od siostry, z którego dowiedział się o polskim pochodzeniu i dawnym nazwisku rodowym - Kętrzyński. Pisała w nim: "Miałam niedawno papiery po ojcu i przekonałam się, że ojciec był Polakiem, że mamy polskie nazwisko, a więc i my nie jesteśmy Niemcami, lecz Polakami". Ta wiadomość zmieniła całe jego życie, zaczął poszukiwać swoich korzeni i uczyć się z wielkim zapałem ojczystego języka i historii kraju. W roku 1859 zdał egzamin maturalny i 13 października rozpoczął studia historyczne na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu w Królewcu. Profesor Jan Trzynadlowski w książce "Zakład Narodowy im. Ossolińskich 1817-1967" wyjaśnia historię nazwiska Wojciecha Kętrzyńskiego: "Podlęborską osadę Kętrzyno w XVI i XVII wieku zamieszkiwała rodzina Kętrzyńskich. Spotykało się tam również osiedlonych Niemców. Niektórzy z nich do swych nazwisk dopisywali drugie, utworzone od nazwy miejscowości swego zamieszkiwania. Tak właśnie uczynili, między innymi, von Winklerowie, wymarli zresztą już w XVIII wieku. Ale podobnie postępowali Polacy. Brat dziadka Wojciecha Kętrzyńskiego kilka razy obok rodowego miana Kętrzyńskich użył nazwiska Winklerów. Identycznie uczynił dziadek. Jego liczna rodzina w następstwie warunków, w jakich musiała zdobywać warunki egzystencji, częściowo się zgermanizowała". Dzięki studiom historycznym Adalbert von Winkler poznał przeszłość własnego rodu. Przekonał się, że był on od wieków polski i szlachecki. W roku 1861 przeprowadził urzędową zmianę imienia i nazwiska ostatecznie na Wojciech Kętrzyński, rozpoczynając tym samym "pracę nad odkuciem w sobie złotej polskiej żyły zasklepionej w twardym niemieckim granicie" - jak to określił uczony ossolińczyk prof. Stanisław Łępicki. Kętrzyński był nie tylko historykiem, ale też poetą. Pisał wiersze, które w doskonały sposób odzwierciedlały to, co ważnego wydarzyło się w jego życiu. Pisał je jednak przez jakiś czas po niemiecku, ponieważ nauka języka ojczystego nie przychodziła mu łatwo. W tomiku pod znamiennym tytułem "Aus dem Liederbuch eines Germanisierten" ("Ze śpiewnika pewnego zniemczonego") zawarł pewną ilość utworów, które opisywały przełom, jaki nastąpił w jego życiu po dostaniu pamiętnego listu od siostry. Zbiorek opublikowany w 1886 roku we Lwowie został prawie w całym nakładzie wykupiony i zniszczony przez zaborczą policję austriacką. Kiedy ukazał się ponownie w 1938 roku, już po śmierci autora, wydanie zniszczyli z kolei hitlerowscy okupanci.
Kętrzyński, czując, że w jego żyłach płynie gorąca, polska krew, z zapałem angażował się w działalność patriotyczną. Z polecenia powstańczego komisariatu Prus Wschodnich pojechał w tajnej misji do Wilna, gdzie wręczył papiery znanemu działaczowi litewskiemu, Jakubowi Gieysztorowi. Później został wysłany do Myszyńca na Kurpie, po drodze obalił z młodzieńczą brawurą rosyjski słup graniczny, a następnie transportował broń do Janowa w powiecie przasnyskim. 11 września został jednak aresztowany w podolsztyńskich Jarotach. Był sądzony w Berlinie "za zdradę stanu, w postaci dążenia do odłączenia od Prus części ich terytorium", więziony w dzisiejszej "Wysokiej Bramie" w Olsztynie, a później skazany na rok więzienia w twierdzy kłodzkiej. Warte podkreślenia są jego słowa, które wypowiedział w 1864 r. przed trybunałem niemieckim: "Zawsze czułem się tylko Polakiem, nawet wówczas, gdy ani sylaby nie rozumiałem i nie mówiłem po polsku, zawsze należałem do polskiego narodu poprzez moją rodzinę, poprzez moje nazwisko". W więzieniu dokonał przekładu na język łaciński własnej dysertacji doktorskiej oraz przetłumaczył na język niemiecki "Pieśń o ziemi naszej" Wincentego Pola. Po wyjściu na wolność z powrotem udał się do Królewca na uniwersytet, gdzie obronił rozprawę doktorską o Bolesławie Chrobrym. Interesował się średniowiecznymi stosunkami polsko-niemieckimi, dziejami Zakonu Krzyżackiego i historią praojczyzny Słowian. Ogromną pracę badawczą włożył w napisanie książki noszącej tytuł: "Nazwy miejscowe polskie Prus Zachodnich, Wschodnich i Pomorza wraz z ich przezwiskami niemieckimi". Udowodniła ona zniemczenie bardzo wielu pierwotnych polskich nazw miejscowości wspomnianych regionów i przywróciła ich dawne, prawdziwe brzmienie. Witold Szolginia w książce "Tamten Lwów" podkreśla, że "kiedyś praca ta odegrała istotną rolę naukową i polityczną, zaś po kilkudziesięciu latach, po zakończeniu drugiej wojny światowej i zmianie przebiegu granic Polski, nabrała dodatkowego, szczególnego znaczenia. Oto wielokrotnie okazała się jedynym źródłem obecnego, autentycznego nazewnictwa geograficznego obszarów i miejscowości na odzyskanych przez Polskę po wiekach prapolskich Ziemiach Północnych".
Wojciecha Kętrzyńskiego nazwano "rewindykatorem polskości" jego rodzinnej ziemi, którą są Mazury. Jego prace poświęcone były bowiem zagadnieniom narodowości polskiej i polskim nazwom miejscowości Prus Zachodnich i Wschodnich oraz Pomorza. Poprzez poszukiwania w dokumentach ustalał on rodowody zgermanizowanych Mazurów i Kaszubów. Opublikował ponad dwieście dzieł, rozpraw i artykułów, z których najważniejsze dotyczą dziejów i etnografii Pomorza i Mazur, kwestii krzyżackiej, jak również wędrówek Słowian na terenach Europy Zachodniej.

Naukowiec szukał pracy w różnych miejscach, gdyż władze pruskie odmawiały mu zatrudnienia na terenach, gdzie mieszkali Polacy. Z początku, pracując jako guwerner, w 1868 roku znalazł zatrudnienie na stanowisku bibliotekarza u Jana Działyńskiego w Kórniku pod Poznaniem. W tym też roku opublikował w "Dzienniku Poznańskim" pracę "O Mazurach". Starał się o katedrę na Uniwersytecie Jagiellońskim, jednak bez powodzenia, ponieważ uniemożliwiły mu to władze austriackie. Przez kilka lat żył z korepetycji i porządkowania różnych zbiorów dworskich. W latach 1871-1873 zajmował się odkrywaniem cennych archiwaliów na Pomorzu. Miały mu one posłużyć do książki "O ludności polskiej w Prusiech niegdyś krzyżackich", którą opublikował w 1882 roku. W historii praojczyzny Słowian, ujętej nowatorsko, udokumentował niezbicie umiejscowienie ich siedzib w środku Europy. Przeprowadził dowody fałszerstw dokonanych przez Krzyżaków w dokumentach umożliwiających im założenie własnej państwowości na ziemiach polskich. Badał, jak po wymordowaniu Prusów w celu zagospodarowania ziemi ściągali oni kolonistów z Mazowsza. Inicjował także działalność polityczno-społeczną Mazurów. Założył tajne Towarzystwo Mazurskiej Inteligencji Ludowej (1871 r.) i wspierał materialnie "Gazetę Lecką" i "Mazura". Powszechnie mówiono, że "wrócił Mazury Polsce, a Polskę Mazurom". Jego rozprawy naukowe dały nieomylne świadectwo naszych praw do Pomorza, Prus Zachodnich i Wschodnich, do Królewca, który ciągle znajduje się poza naszymi granicami.

kryst21

kryst21 2012-04-02

ciekawe....
pozdrawiam Helenko:))

dodaj komentarz

kolejne >