Nie złość się nigdy na siebie ani na własne niedoskonałości. Chociaż bowiem rozum domaga się, byśmy po każdym upadku czuli żal i smucili się, jednakże nie dopuszczajmy do tego, by to uczucie było cierpkie i niepokojone, niecierpliwe i gniewliwe. Wielu, bowiem wpada w złość, dlatego, że się złościli, martwią się tym, że się martwili, są rozdrażnieni tym, że dali się ogarnąć rozdrażnieniu. Takie gniewy, smutki i kwasy, skierowane przeciw sobie samemu, zmierzają do pychy i pochodzą jedynie z miłości własnej, która trapi się i niecierpliwi na widok naszej niedoskonałości. (…) Gdy więc upadnie twoje serce, podnoś je słodko, upokarzając się głęboko przed Bogiem na widok swej nędzy i nie dziwiąc się wcale swemu upadkowi, gdyż nic w tym dziwnego, iż ułomność jest ułomną, słabość słabą, a nędza | nędzną”. /