*** [Jeszcze widzę, jak odchodzisz...]
Jeszcze widzę, jak odchodzisz.
Jeszcze ciągle stoję patrząc,
po południu, w jasnym słońcu.
Czekam,
próbuję przekrzyczeć - przemilczeć.
Nie widzisz mnie nigdy,
kiedy mi najsmutniej.
Smutno jest daleko od ciebie.
Jeszcze widzę, jak odchodzisz
coraz dalej.
Jeszcze ciągle stoję patrząc.
Dni mijały. I wiatr ustał,
usnął w topoli, rozebrany
z przezroczystych wstążek powiewu.
Przychodzi wieczór. Daleki? O ile lat?
Szecherezada trzy raz
skończyłaby opowieść.
Pamięć zaczyna się od sadu. Sad od pamięci.
Nasza jabłoń już urosła.
Nasza jabłoń przez sen kwitnie.
Po połusdniu, w jasnym słońcu.
Czekam.
I znów się budzę.
I tak się zaczyna sen większy.
W lustrach będziemy sprawdzać,
jak dalekośmy uszli.
Przyjdź i dla oddechu
dolinę światła przyprowadź.
Jan Zych