Spotkałem Cię
Spotkałem cię w starej winnicy
gdzie czarne grona smakiem swym wabiły
ujrzałem cię w wschodzącym słońcu a
widok był nieziemsko miły.
Szłaś wąską ścieżką w zwiewnej sukience
z rozwianym włosem rozpromieniona
a wokół tylko jak okiem sięgnąć wisiały
dojrzałe winogrona.
Szłaś niczym nimfa zjawa poranna
nie wydawałaś odgłosów wcale
twe usta czerwone lśniły z daleka
wkładałaś do nich dojrzałe korale.
A twoje stopy były bose, spływała po nich
poranna rosa, a ty jak dostojna bogini wina
płynęłaś nad ziemią złotowłosa.
Twe szaty rozwiewał poranny wiatr
widziałem twoje piersi dojrzałe
były tak jędrne jak z marmuru na których
widok oniemiałem.
Nagle stanąłem jak w ekstazie a ty podeszłaś do mnie jak cień
poczułem twój oddech na mojej twarzy, ucałowałem mocno cię.
A twe gorące usta czerwone wpiły się we mnie jak pijawki
i choć na dworze było gorąco czułem
na twoim ciele drgawki.
I całowałem cię do szaleństwa, twe mokre stopy smukłe nogi
każdą część twego ślicznego ciała
z wielka celebrą boże drogi.
I czułem twoje włosy jak len, długie puszyste jak puch łabędzi
a ty wchodziłaś na szczyty uniesień
i ciągle byłaś na ich krawędzi.
A wokół czułem kwiatów woń obficie kwitły białe rumianki
upojny zapach odurzał nos czułem woń
mięty i macierzanki.
I nie wiem czy to jawa była czy sen bo byłem jak w amoku
stałem jak kamień cały sztywny nie
mogłem nawet zrobić kroku.
Lecz ciągle czułem
Twych ust smak i uścisk twego ciała słyszałem jeszcze twój jęk rozkoszy i drżenie twego ciała.
Henryk Siwakowski