WALCZYK O ŁODZI
Umówiłem się rano z mą dziewczyną kochaną
Naprzeciwko fabryki pod drzewem…
Jak jej powiem najprościej o mej wielkiej miłości?
Chyba piosnkę jej jakąś zaśpiewam…
A tu szumią wrzeciona, wszystko głusząc, wtem - ona
Lekko do mnie podbiega na palcach.
I maszyny już dźwięki brzmią jak tony piosenki,
A piosenka się splata w rytm walca…
Refren I
Ten walczyk urodził się w Łodzi
Wśród pracy i maszyn łoskotu,
Od kręcących się wrzecion, jak od matki swej dziecię,
Nauczył się pierwszych obrotów.
Z przędzalni przeleciał do tkalni,
Na krosnach radośnie wirował,
Razem z moją dziewczyną na ulicę wypłynął,
A ja cóż?... Napisałem te słowa…
Nie minęło dni wiele, z mą dziewczyną w niedzielę
Na przechadzkę poszedłem po Stokach.
Nowym dziwię się domom, wtem pieśń słyszę znajomą,
To nasz walczyk rozśpiewał się w blokach.
I w radosnym pochodzie przeszedł walczyk po Łodzi,
Ucho pieszcząc powabem muzyki,
Z Bałut pobiegł upojny, hen, na Stoki, na Chojny,
I do swojej powrócił fabryki…
Refren II
Ten walczyk urodził się w Łodzi
Wśród pracy i maszyn łoskotu,
Od kręcących się wrzecion, jak od matki swej dziecię,
Nauczył się pierwszych obrotów.
I dziś już we wszystkich świetlicach
Na dobre się walczyk rozgłosił,
Wszyscy nucą go w Łodzi, dzieci, starzy i młodzi,
Bo ten walczyk, to walczyk radości!