Boudika wygrywała. Szło jej nad wyraz dobrze, biorąc pod uwagę, że walczyła z zeszłoroczną zwyciężczynią. I nagle przypadkiem, nieprzyzwyczajona do leworęcznych, którzy mają walczące ramię bliżej przeciwnika, uderzyła w nie mocno. Dziewczyna syknęła z bólu, ostrze Boudki wygięło się do nienaturalnych kształtów. Od tej pory Boudice myślącej o siniaku, który stworzyła i krzywym ostrzu szło coraz gorzej. Po przegranej 15 : 10 spakowana poszła do domu. C'est la vie...
Jeszcze tu wrócę!
looker 2011-08-28
Trzeba było w siniaka jeszcze kilka razy dziobnąć ;)
kuusi 2011-08-29
"Nie można być miętkim", Kochana, bo bierzesz w doopę...