Weterynarz dawał mu tylko 15% na przeżycie, w przeciągu 3 dni miał stanąć na nogi... Niestety nie stawał, ale nie zamierzałam stracić mojego kompana :)
Póki oddychał, piszczał (dopiero miesiąc po wypadku odzyskał głos), i te 15% dawały siłę do walki o jego życie...
Dwa mozolne i ciężkie miesiące, cało nocne czuwanie przy psie, rehabilitacja, masaże kręgosłupa wszystko dla niego bym zrobiła... przepłakane noce... do teraz nie przechodzę koło "tego" miejsca...
Patrząc wstecz jestem dumna z mojego psa, za jego dzielność, za silną wolę życia i za to, że mnie nie opuścił...
Po 3 miesiącach zaczął stawiać malutkie kroczki, kręgosłup i miednica zrosły się...
jest silny, ale już nigdy nie będzie tak samo wystarczalny jak kiedyś...
Teraz po 5 miesiącach, kiedy mój pies przynosi mi zabawki, kiedy domaga się zabawy, gdy ma siłę podejść i przywitać się ze mną po powrocie ze szkoły... Mogę wszystkim tym, którzy zapewniali , że mój pies i tak zdechnie i lepiej go uśpić pokazuję: FACK YOU!!!
Tym nielicznym wspierających mnie dziękuję :)
weraaaa 2012-02-09
Miała kopie....
weraaaa 2012-02-09
Nio dzielny kompan.....:-)
weraaaa 2012-02-09
Kolke.
weraaaa 2012-03-03
spokojnie wszystkiego mozna sie nauczyc,,,, pocwiczymy:)