bratki

bratki

2/2

Słyszę, że w Polsce jesteśmy znużeni trwającą drugi rok wojną. Poważnie, znużeni? Czym?
Patrzeniem w monitor i czytaniem coraz rzadszych informacji o przebiegu walk?
Jeśli ktokolwiek ma prawo być znużony, to Ukraińcy.
Jeśli narzekają, to na niewdzięczność Zachodu, który przestaje pomagać, bo politycy wykorzystują ich walkę w wewnątrzpolitycznych sporach.
Tu nie chodzi tylko o Trumpa, który poprzez swoich ludzi w Kongresie blokuje pomoc dla Ukrainy.
W Niemczech od miesięcy politycy SPD wstrzymują wysłanie Ukraińcom pocisków manewrujących. Gorliwość, z jaką pomoc Ukrainie blokują Węgry, potwierdza tezę, że premier Orbán jest agentem Rosji.

Słyszę też, że w Polsce jest coraz więcej obaw, że Rosja mogłaby zaatakować Polskę. Taką opcję za realną uważa prawie połowa społeczeństwa.
W to, że Ukraina wygra i nie będzie musiała iść na ustępstwa, wierzy tylko 10 proc. badanych.
Jak to połączyć z faktem, że antyukraińskość za sprawą protestu rolników jest na fali wznoszącej?
Chaos na drogach przekłada się na chaos w głowach?
Rosyjska propaganda patrzy i szaleje z radości.

A ja zastanawiam się, czy człowiek, który przypiął sowiecką flagę do traktora i wzywał Putina na pomoc, faktycznie chciałby żyć pod rosyjskim jarzmem, w kraju, gdzie za najmniejszy przejaw nieposłuszeństwa można skończyć w łagrze.

W drugą rocznicę napaści Rosji na wielki europejski kraj, naszego sąsiada, trzeba tym głośniej powtarzać, że Putin wypowiedział wojnę całemu cywilizowanemu światu.
I choć jego armie utknęły w Zaporożu, ciągle ma dość sił, by wojnę eskalować.
W innych zakątkach globu, w przestrzeni kosmicznej (czytaliście pewnie o nowej rosyjskiej broni do niszczenia satelitów), a także w krajach NATO, gdzie przecież rosyjskie operacje specjalne trwają od dawna.

Dlatego tym bardziej nie można odwracać od Ukrainy oczu, zostawiać obrońców samych. Dlatego protesty rolników muszą się skończyć, a ludźmi, którzy ciągle sieją w Polsce rosyjską propagandę, muszą się zająć służby specjalne.
W zasadzie sprawa sprowadza się do tego, że Ukraińcy giną w walce, by ginąć nie musieli polscy czy niemieccy żołnierze. Jeśli przegrają, Putin pójdzie dalej na Zachód, rosyjskie rakiety nie będą już spadać na Charków czy Kijów, ale na Kraków i Warszawę. Spod Królewca albo Brześcia dolecą góra w kilka minut. Z sondaży wynika, że zrozumieliśmy już to zagrożenie. Kiedy przestaniemy być znużeni?

Bartosz T. Wieliński - Gazeta Wyborcza, 22.02.2024

(komentarze wyłączone)