* * *

* * *

Czy ugruntowane są we mnie cnoty niewieście?
Z pewnością nie. Nie jestem grzeczna ani skromna, przeciwnie bezczelna i wyszczekana i uparta jak osioł albo i dwa.
Nie sądzę, że jakikolwiek mężczyzna jest ode mnie mądrzejszy, bo jest mężczyzną, zresztą w ogóle nie patrzę na płeć, tylko zawsze na człowieka, jego rozum, przyzwoitość, serce i parę innych rzeczy.
Mój wygląd nie jest moim głównym zmartwieniem, ani to, czy moje ciało jakoś strasznie podoba się panom - nie spędza mi snu z powiek fakt, że się starzeję, mam fałdki ani to, że ktoś uzna mnie za brzydką. Zresztą w ogóle to za co mnie kto uznaje niewiele mnie obchodzi.
Lubię pisać, czytać, dyskutować, zastanawiać się, kontestować, chodzić własnymi ścieżkami i patrzeć na świat swoimi oczami i lubię się wymądrzać.
Nie stronię od okazywania złości, jeśli sytuacja tego wymaga, ani gniewu - i nie uważam żeby monopol na to mieli tylko mężczyźni.
Nie usługuję, nie nadskakuję, nie staram się zasłużyć i mam w nosie, czy to co robię i mówię jakiegoś pana lub panią denerwuje czy nie.
I to ja decyduję z kim i jak sypiam, jestem w związku (i w jakim) i jakiś czas temu zdecydowałam, że nie chcę mieć dzieci.
Nie daję nikomu, a już z pewnością żadnemu księdzu ani byłemu (obecnemu też nie) katechecie prawa do zaglądania mi w majtki, ani gdzie indziej. Przeciwnie, mówię stanowczo, żeby pilnował swojego wścibskiego katechetycznego nosa.
Nie potrzebuję, żeby mi żaden facet objaśniał świat.
Lubię być sobą po swojemu.

Na koniec:
wypowiedzi doradcy ministra Czarnka, który sam jest modelowym, niemal zresztą jak z Tołstoja, przykładem zadowolonego z siebie idioty dowodzą niezbicie, że wszelka rozsądna i światła dyskusja o ważnych sprawach społecznych, jak prawa kobiet i ich pozycja i rola w społeczeństwie, nie może zostać przeprowadzona, dopóki prym w niej będą wieść nieuki z autorytarno - fanatycznego politycznego nadania.
Z nieukiem bowiem, intelektualnym tłukiem (i idiotą) nie da się nic zrobić, niczego poprawić:
- tłumaczenie na niego nie zadziała, bo nie zrozumie.
- na złość i prostactwo (których też czasem w ograniczonym zakresie można by wychowawczo użyć) odpowie agresją, w której przecież pobije nas na głowę.
- porozmawiać się nie da, bo to wtórny analfabeta, zresztą ani zasób słów, pojęć ani umiejętność analizy i syntezy go do tego nie kwalifikuje.
Można przeczekać albo się wyprowadzić - a oba te pomysły są do bani. Dlatego, jeśli macie inne - chętnie posłucham.
Może zbiorowa mądrość coś podsunie...

Ps. I nie, nie chodzi mi o "Idiotę" Dostojewskiego, jak podsuwają mi w prywatnych wiadomościach moi uczynni czytelnicy. Nie o tego idiotę chodzi.
"Idiota" z Dostojewskiego to akurat był świetny facet - a tytuł powieści w tym wypadku jest sarkastyczny. Chodzi o idiotów opisywanych licznie przez Tołstoja.

- Eliza Michalik

(komentarze wyłączone)