Gänse (gęsi)

Gänse (gęsi)

MOŻE UDERZMY SIĘ WE WŁASNE PIERSI…
3/3

Dużym uproszczeniem jest twierdzenie, że miliony emerytów po prostu sprzedają się Kaczyńskiemu. Wielu emerytów popiera Kaczyńskiego głównie ze strachu.
Oni nie tyle są wdzięczni PIS-owi za 13. i 14. emerytury, ile boją się, że gdy Kaczyński przegra, to nowa władza może te dodatkowe emerytury zlikwidować. A to nie to samo…
Wielu z nich głosuje na PIS nie dlatego, że kochają Kaczyńskiego i podobają im się jego rządy. Ale dlatego, bo obawiają się nieznanego, a jak na razie nie wiedzą, jakie plany w stosunku do emerytów mają główne partie opozycyjne.
I tu jest chyba pies pogrzebany...

Przecież seniorzy nie zgłupieli nagle, nie oślepli i nie stali się głusi jak pień. Są najbardziej doświadczoną grupą społeczną. Pamiętają, jak wyglądała Polska kiedyś i widzą, jak wygląda po 6 latach "dobrej zmiany".
Wielu z nich nie ma wątpliwości, że Kaczyński doprowadził nas na skraj przepaści. Ale on zapewnia im jakieś bezpieczeństwo na starość, choć jest to często bezpieczeństwo tymczasowe albo nawet iluzoryczne.
Gdy emeryt w ramach "PIS Burdelu" dostanie podwyżkę świadczenia o 200 zł, a na życie będzie musiał wydać miesięcznie 300 zł więcej, niż rok temu, to trudno mówić o korzyściach...

Z jednej strony trudno im się dziwić. Wyemigrować z Polski już raczej nie wyemigrują, pracy na lepiej płatną też nie zmienią, dorobić do emerytury nie jest łatwo. Są zmęczeni, wielu z nich cierpi na przeróżne schorzenia i wydają sporo na leki, często zdani są wyłącznie na siebie i na... łaskę państwa.
Im to państwo jest bardziej opiekuńcze, tym oni czują się u schyłku życia bezpieczniejsi. Kaczyński to wie i bezlitośnie to wykorzystuje.

Tylko po co dorabiać do tego teorię, że to młodzi są winni zwycięstw wyborczych Kaczyńskiego?!
Są winni dużo mniej, niż seniorzy! Jest takie powiedzenie o konieczności uderzenia się wpierw we własne piersi...

Wśród ludzi młodych PO ma podobne poparcie, jak PIS.
To raptem 5%.
Młodzi sympatyzują głównie z Hołownią i Konfederacją,
w mniejszym stopniu z Lewicą. I jest tu pewna logika oraz prawidłowość.
Popierają tych, którzy do tej pory nie rządzili, podobnie jak popierali Kukiza w 2015 r.
Lewica ma dobre notowania dlatego, bo rządzili tak dawno, iż młodzi nie mogą tego pamiętać.
Generalnie więc młodzież jest zrażona do starych, wielokrotnie skompromitowanych elit politycznych.
A trwające od kilku lat zniżanie się czołowych polityków do poziomu kloaki powiększa jeszcze tę niechęć młodych.

Ponieważ młodzież interesuje się polityką dużo mniej, niż starsze pokolenia, więc ma tendencję do wrzucania wszystkich polityków do jednego worka.
Widzą, że polska polityka to wielkie szambo i nie zastanawiają się, która partia jest w nim najgłębiej zanurzona.
Nie mają czasu i ochoty wnikać w życiorysy lub osiągnięcia polityków, ani w różnice i niuanse programowe, tym bardziej, że partie po wygranych wyborach i tak na ogół nie realizują tych swoich programów.
Młodzież taktuje więc naszą klasę polityczną całościowo, jako zgraję nierobów, mających gęby pełne frazesów o demokracji, dobru Ojczyzny i trosce o zwykłych obywateli, a w rzeczywistości myślących wyłącznie o profitach płynących ze sprawowania władzy. I gdy się obserwuje obrady Sejmu, mordy Ziobry lub Terleckiego, bełkot Suskiego lub Kowalskiego, kłamstwa Cepa i okrzyki Szydłowej „bo nam się to należało!”, trudno młodzieży odmówić racji w takim myśleniu o politykach.

I na koniec jeszcze jedno.
W czasach naszego dzieciństwa to głównie na rodzicach i dziadkach spoczywał obowiązek patriotycznego wychowania nas i nauczenia prawdziwej historii oraz odpowiedzialności za Polskę.
Bo w szkole słyszeliśmy, że Katyń był dziełem Niemców,
a w Bitwie Warszawskiej tymi „dobrymi” byli bolszewicy,
którzy nieśli wolność uciemiężonej przez kapitalizm Europie.
A tym „złym” był Piłsudski.
Nowotkę przedstawiano nam jako bohatera narodowego,
a socjalizm jako idealną formę ustroju.
Nawet „Ogniem i mieczem” było na nieformalnym indeksie,
a wszyscy pisarze emigracyjni na indeksie oficjalnym.
Gdy w końcu komuna upadła wielu z nas uznało, że zagrożenie dla edukacji i wychowania w duchu patriotycznym następnych pokoleń Polaków definitywnie minęło. Wielu z nas uwierzyło państwu, że przejmie na siebie ten obowiązek.
Ale państwo zawiodło…
Jeśli więc dziś tak wielu z nas ma pretensje do ludzi młodych, że nie interesują się przyszłością Polski, to wypada zapytać:
a kto jest temu winny?
Czy tylko państwo, politycy, media i ich młodzieńcza natura? Czy może także my, rodzice i dziadkowie tych młodych ludzi?

Dziękuję za uwagę.
Jacek Nikodem vel Jacek Awarski

(komentarze wyłączone)