***

***

Jak wychować nazistę
Dosyć maniakalnie czytam o nazizmie, samych biografii Hitlera pochłonąłem kilka, a jednak ta niewielka książka – „Jak wychować nazistę. Reportaż o fanatycznej edukacji” wywarła na mnie mocne wrażenie.
Niezwykłe, że po raz pierwszy ukazała się w USA w 1941 roku, jeszcze przed Holocaustem, jeszcze nawet Niemcy nie wypowiedziały wojny Ameryce.

Autor był w latach 1928-39 dyrektorem szkoły amerykańskiej w Berlinie.
Tuż przed wybuchem wojny udało mu się z pomocą kawy jako łapówki otrzymać zgodę z hitlerowskiego ministerstwa nauki, edukacji i kultury narodowej na odwiedzenie wszelkiego rodzaju instytucji nazistowskiej edukacji, w których tworzono nowego obywatela: od klinik położniczych przez żłobki, przedszkola i szkoły dla dzieci w każdym wieku po uczelnie wyższe.
A co widział, usłyszał i przeczytał w ministerialnych podręcznikach dla nauczycieli, spisał z talentem rasowego reportera. Nie ma w tej książce zbędnego słowa, jest za to porażający obraz edukacji w rękach fanatyków, którzy tworzą pokolenie fanatyków gotowych na śmierć dla Fuhrera.
W oryginale książka nosi tytuł „Edukacja do śmierci”.
Jak przysięgali 10-latkowie wstępujący do Jungvolku: „Poświęcam swoje życie Hitlerowi. Jestem gotów oddać życie za Hitlera”.

„I wyciągnąłem jeden wniosek – pisze Ziemer -Szkoły Hitlera diabelnie dobrze wykonują swoje zadanie. Są posłuszne Fuhrerowi. Edukują dziewczynki i chłopców gotowych na śmierć. Przygotowują ich jako ofiarę dla Hitlera, który powiedział: POZWÓLCIE DZIECIOM PRZYJŚĆ DO MNIE – BO SĄ MOJE AŻ DO ŚMIERCI”.

W wyniku tej edukacji chłopcy mieli być żołnierzami, dziewczynki – matkami żołnierzy.
Odrzucano zgniłe miazmaty duchowe demokracji, minister edukacji „ostrzega szkoły by nie produkowały roczników intelektualistów.
Żadna jednostka nie powinna myśleć, że posiada umysł bardziej błyskotliwy od innych.
Każdy umysł ma być jednakowo ważny, każdy umysł ma być włączony w wielką ‘świadomość państwową’”
Nadmiar edukacji stępia umysły i siłę woli.

Wszyscy młodzi musieli dbać o tężyznę fizyczną, chłopcy mieli zajmować się przedmiotami ścisłymi, dziewczęta oddawać cnotom niewieścim, ich głównym i w zasadzie jedynym zadaniem miało być urodzenie jak największej ilości dzieci.
Dziewczęta śpiewały:
„Wielu musi paść i lec w grobie
Zanim nasz cel zostanie osiągnięty
I wzniesione zostaną zwycięsko nasze sztandary
Nauczcie się, że szczęście i rozkosz
Można zdobyć tylko w tedy
Jeśli się krwawi i umiera.”

Każdy przedmiot służył promowaniu wartości nazistowskich.
Kiedy dzieci na biologii szły do ogrodu lub parku to nie po to żeby studiować ptaszki lecz pochylić się nad świętą niemiecką ziemią, której tyle wrogowie zabrali po I wojnie światowej, i którą pod przywództwem Führera trzeba odzyskać.
Na każdym przedmiocie uczyli się, że prawie wszystkie kraje, a na pewno wszystkie demokratyczne to wrogowie.

Gdy Ziemer zszokowany obserwował masowe sterylizacje „wadliwych” kobiet i pytał kto o tym decyduje słyszał od swojego ministerialnego rozmówcy:
„Mamy sądy mój drogi Herr Direktor Ziemer.
Wszystko odbywa się bardzo legalnie.
Mamy prawo i porządek.”

Amerykanin zauważał:
„Hitler tworzy nazistów, używając wszystkich środków, jakie ma do dyspozycji.
My nie pracujemy świadomie w celu tworzenia demokratycznych Amerykanów.
On przygotowuje chłopców do żołnierskiej śmierci, dziewczęta do rodzenia kolejnych żołnierzy.
My dajemy chłopcom i dziewczętom wolność, demokrację i życie, ale nie uczymy ich (a powinniśmy) rozumienia korzyści płynących z tych darów, rozumienia ich dokładnie tak, by mogli zarekomendować wolność cierpiącemu światu.”

Ziemer pisał to 80 lat temu.
Obywatelska lektura obowiązkowa.
- Marcin Meller

(komentarze wyłączone)